O mężczyźnie, który widział dźwięki. Zagadki umysłu - Joanna Zaręba - ebook (2024)

Wstęp

Fa­scy­na­cja ludz­kim umy­słem iwła­ści­wo­ściami ludz­kiego móz­gu to coś, co łą­czy nas wszyst­kich. Wtym kon­tek­ście teo­log od­naj­dzie pre­tekst do roz­wa­ża­nia na te­mat wol­nej woli lub ist­nie­nia nie­śmier­tel­nej du­szy, fi­lo­zof za­głębi się wroz­my­śla­nia oisto­cie czło­wie­czeń­stwa ina­tu­rze po­zna­nia, bio­log przyj­rzy się ewo­lu­cji struk­tur mó­zgo­wych, ana­tom za­chwyci się skom­pli­ko­waną bu­dową tego na­rządu, neu­ro­log zza­in­te­re­so­wa­niem po­chyli się nad wpły­wem uszko­dzeń mó­zgu na pro­cesy za­cho­dzące wciele iumy­śle, psy­chia­tra wskom­pli­ko­wa­nej rów­no­wa­dze po­mię­dzy ludz­kimi do­świad­cze­niami adzia­ła­niem neu­ro­tran­smi­te­rów po­szuka przy­czyn na­szego cier­pie­nia. Oczy­wi­ście po­zo­staje od wie­ków nie­roz­wią­zana za­gadka po­cho­dze­nia iza­sady dzia­ła­nia świa­do­mo­ści, która roz­pala umy­sły ba­da­czy ztak róż­no­rod­nych dzie­dzin, że aż trudno je wszyst­kie wy­mie­nić. Na­wet obecna eks­plo­zja za­in­te­re­so­wa­nia sztuczną in­te­li­gen­cją ma swoje ko­rze­nie wfa­scy­na­cji umy­słem. Można by długo tak wy­li­czać. Ztą za­gadką wiąże się tak wiele te­ma­tów, tak wiele nici pro­wa­dzi róż­nymi ko­ry­ta­rzami la­bi­ryntu wie­dzy, że da­łoby się otym na­pi­sać od­dzielną książkę. Zresztą na pewno już ją na­pi­sano…

Ta książka jest jed­nak oczymś zu­peł­nie in­nym. Na­pi­sa­łam ją, żeby po­ka­zać ci, jak nie­sa­mo­wi­tymi two­rami są ludzki mózg iumysł. Wtym mo­men­cie po­win­nam przy­znać się do cze­goś bar­dzo waż­nego– nie je­stem na­ukow­czy­nią, ato nie jest pod­ręcz­nik. Pi­szę tę książkę, po­nie­waż po­dob­nie jak ty je­stem za­fa­scy­no­wana świa­tem ijego za­gad­kami oraz wy­zwa­niami sto­ją­cymi przed na­uką. Za­bie­ram cię wtę po­dróż, żeby po­ka­zać, co po­wo­duje, że ten te­mat mnie po­rywa, idla­czego uwa­żam, że prze­mówi rów­nież do cie­bie. Dla mnie– jako au­torki– jed­nym zwiel­kich wy­zwań były dwa słowa: mózg iumysł. To się może wy­da­wać dziwne, pi­szę prze­cież wła­śnie onich, ana sa­mym po­czątku otwar­cie oświad­czam, że są one dla mnie pro­ble­ma­tyczne. Cóż… przy­naj­mniej mogę szcze­rze przy­znać, że nie je­stem sama zmo­imi trud­no­ściami. Mózg iumysł to para part­ne­rów wzbrodni, za któ­rymi uga­niają się naj­lepsi de­tek­tywi na­uki, pró­bu­jąc od­kryć ich wza­jemne po­wią­za­nia iróż­nice mię­dzy nimi. Cza­sami od­no­szą suk­cesy, nie­kiedy mu­szą się jed­nak pod­dać. Skąd bo­wiem bie­rze się umysł? Wiemy, że bez mó­zgu umysł nie po­jawi się na sce­nie, ale czy jest wy­łącz­nie jego wy­two­rem? Je­żeli spy­tasz ate­isty, za­pewne po­wie, że ow­szem, mózg wy­twa­rza umysł, amoże po pro­stu świa­do­mość, apo jego śmierci nie ma już mowy oumy­śle. Osoba wie­rząca uzna za oczy­wi­ste, że nie­śmier­telna du­sza wy­maga przy­naj­mniej ja­kiejś czę­ści umy­słu, która prze­trwa śmierć mó­zgu. Przez długi czas, kiedy na­uka mu­siała funk­cjo­no­wać na pod­sta­wie re­li­gij­nych do­gma­tów, ten obo­wią­zu­jący po­gląd pro­wa­dził jed­nak do ko­lej­nego pro­blemu. Ma­riaż umy­słu zdu­szą od­ry­wał świa­do­mość od ciała ipro­wa­dził ba­da­czy do na­stęp­nej za­gadki: umysł idu­sza jako nie­ma­te­rialne byty, które choć od­dzie­lone od tego, co za­wie­rają na­sze czaszki ina­sze ciała, mu­siały ja­koś na nie od­dzia­ły­wać. Jak jed­nak mia­łyby to ro­bić? Przez swój brak ma­te­rial­no­ści win­te­rak­cjach zor­ga­ni­zmem przy­po­mi­na­łyby du­chy prze­ni­ka­jące przez ściany, po­zba­wione moż­li­wo­ści do­tknię­cia ich po dro­dze. Kar­te­zjusz (1596–1650), ma­te­ma­tyk, fi­zyk, fi­lo­zof re­li­gii iumy­słu, ba­dacz po­zna­nia, za­pro­po­no­wał wła­sne roz­wią­za­nie tej za­gadki– otóż du­sza iciało miały spo­ty­kać się wje­dy­nej czę­ści mó­zgu, która nie była sy­me­tryczna, aza­tem wy­róż­niała się na tle in­nych, mia­no­wi­cie wszy­szynce. Tam wła­śnie ni­czym agrafka spi­na­jąca dwie war­stwy ma­te­riału znaj­do­wać się miało po­łą­cze­nie po­mię­dzy tym, co ma­te­rialne, itym, co du­chowe. Icho­ciaż ta teo­ria oka­zała się błędna, to po­zo­sta­wiła swoje ślady wna­szej kul­tu­rze. Je­żeli ro­zej­rzysz się win­ter­ne­cie za ma­te­ria­łami do­ty­czą­cymi czakr[1], zo­ba­czysz, że szy­szynka na­dal po­zo­staje nie­zwy­kle po­pu­lar­nym or­ga­nem wśród osób po­szu­ku­ją­cych roz­woju du­cho­wego. Trze­cie oko, zwią­zane wła­śnie zszy­szynką, uznaje się za cza­krę od­po­wie­dzialną za in­tu­icję, ana­wet ja­sno­wi­dze­nie. Przy odro­bi­nie wy­siłku znaj­dziesz ćwi­cze­nia po­zwa­la­jące ci je otwo­rzyć; rzecz ja­sna, pi­szę otym zprzy­mru­że­niem oka. Głów­nie po to, żeby wska­zać ci ko­lejną pu­łapkę, na jaką na­tra­fiamy, pró­bu­jąc roz­szy­fro­wać ciemne sprawki na­szych mó­zgów iumy­słów– bli­skie po­wią­za­nia zdu­cho­wo­ścią, me­ta­fi­zyką, ana­wet ezo­te­ryką. Nie­za­leż­nie od tego, wco wie­rzysz, ma­gia iba­da­nia nad umy­słem za­wsze zbli­żały się do sie­bie ipo­mimo wy­sił­ków na­ukow­ców na­dal ja­koś udaje im się cią­gnąć ten ro­mans we współ­cze­snej kul­tu­rze. To jedna zprzy­czyn, dla któ­rych te­mat za­ga­dek umy­słu jest dla mnie tak fa­scy­nu­jący. Wy­ja­śnia wiele zja­wisk, które trak­to­wano jako pa­ra­nor­malne, choć cza­sami wciąż się je za ta­kie uważa.

Szybka wy­cieczka na do­wolne fo­rum ezo­te­ryczne, do działu snów, po­zwoli ci od­na­leźć opisy „de­mo­nicz­nych na­wie­dzeń”, bę­dą­cych tak na­prawdę ob­ja­wami pa­ra­liżu sen­nego lub kosz­ma­rów. Do­pro­wa­dzeni do osta­tecz­no­ści przez trudne wa­runki ibli­skość śmierci hi­ma­la­iści przy­się­gną, że ktoś nie­wi­dzialny to­wa­rzy­szył im we wspi­naczce, wspie­ra­jąc ich wtrud­nych chwi­lach. Za­nim jed­nak uwie­rzysz wdu­chy lub anioły, prze­czy­taj roz­dział opo­czu­ciu obec­no­ści, bo na­uka ma swoje su­ge­stie do­ty­czące roli kształ­to­wa­nia się ob­razu ciała wtej spra­wie. Ta książka składa się zkilku roz­dzia­łów, które aż się pro­szą odo­pi­sa­nie uwagi: „To nie ma­gia”. Efekty hip­nozy są na­ma­calne ispek­ta­ku­larne, lecz sama hip­noza wciąż po­zo­staje kwe­stią dys­ku­syjną. Nie­trudno so­bie wy­obra­zić zdol­ność do po­grą­że­nia ko­goś whip­no­zie jako ma­giczną moc. Mimo to nie ma wtym nic nad­zwy­czaj­nego, aczęść efek­tów hip­nozy można osią­gnąć zcał­ko­wi­cie przy­tom­nymi iświa­do­mymi ochot­ni­kami wy­ka­zu­ją­cymi na­le­żytą mo­ty­wa­cję. Nie­które efekty hi­ste­rii ijej dawne oraz obecne ob­jawy (hi­ste­ria, jak się oka­zuje, rów­nież ulega mo­dom) po­tra­fią przy­wo­dzić na myśl Eg­zor­cy­stę. Łuk hi­ste­ryczny, kiedy ciało sztyw­nieje isię wy­gina, aje­dy­nymi punk­tami pod­par­cia są głowa iczubki stóp, kon­wul­sje, na­głe znie­czu­le­nia koń­czyn lub ca­łego ciała, pa­ra­liż, utrata wzroku lub słu­chu przy jed­no­cze­snym braku ja­kich­kol­wiek fi­zycz­nych za­bu­rzeń– trudno się dzi­wić, że kie­dyś uzna­wano ta­kie stany za sza­tań­ską in­ter­wen­cję. Aco po­wie­dzieć ooso­bie, która uważa się za ży­wego trupa ido­maga się zło­że­nia do trumny jesz­cze za ży­cia, po­dob­nie jak słynna pa­cjentka dok­tora Co­tarda, któ­rego na­zwi­skiem zo­stał opi­sany ze­spół ob­ja­wów psy­chia­trycz­nych? Czy ze­spół Co­tarda może sta­no­wić wy­ja­śnie­nie le­gend owam­pi­rach lub zom­bie?

Ko­lejną kwe­stią jest trud­ność okre­śle­nia, jak idla­czego po­wstają nie­które fe­no­meny. Oile ge­ne­tyka ma dla nas pewne wska­zówki co do mu­ta­cji po­wo­du­ją­cych brak od­czu­wa­nia bólu, otyle na­dal nie­ła­two wy­ja­śnić, jaki kon­kret­nie czyn­nik stoi za prze­świad­cze­niem, że je­ste­śmy mar­twi, albo za tym, że part­ner cię­żar­nej ko­biety sam od­czuwa ob­jawy ciąży. Na­wet tak czę­ste ido­brze zba­dane kwe­stie jak mi­greny, któ­rym znany neu­ro­log Oli­ver Sacks po­świę­cił całą książkę, na­dal nie są wpełni zro­zu­miałe dla na­uki. Opra­co­wano co prawda sku­teczne me­tody le­cze­nia, ale na­dal nie od­kryto przy­czyn. Nie­dawno gdzieś wsieci rzu­cił mi się woczy ar­ty­kuł, któ­rego au­tor zwró­cił uwagę na po­wią­za­nie mniej­szego ukrwie­nia siat­kówki oka zmi­greną, jed­nak nie usta­lił, czy mowa oskutku, czy ra­czej przy­czy­nie.

Wmiarę roz­woju tech­nik ob­ra­zo­wa­nia iba­dań ge­ne­tycz­nych oraz two­rze­nia no­wych le­ków na na­sze cho­roby na­uka do­ko­ny­wała wielu prze­ło­mów, ale sporo za­ga­dek umy­słu wciąż po­zo­staje nie­wy­ja­śnio­nych. Zbie­ra­jąc ma­te­riały do książki, wie­lo­krot­nie tra­fia­łam na zwroty typu „po­dej­rzewa się” czy „moż­liwe po­wią­za­nie”, jed­nak rzadko kiedy od­po­wiedź była pro­sta ijed­no­znaczna. Mózg to struk­tura nie­sa­mo­wi­cie skom­pli­ko­wana, awdo­datku zmie­niają go ży­ciowe do­świad­cze­nia. „Neu­ro­pla­stycz­ność” to ter­min ostat­nio nie­zwy­kle gło­śny. Ozna­cza– wprze­ci­wień­stwie do tego, co uwa­żano kie­dyś, iż nasz my­ślący or­gan wpew­nym mo­men­cie koń­czy swój roz­wój iprze­staje się zmie­niać– że mózg wciąż re­aguje na zmiany ipo­trafi się do nich do­sto­so­wać. To wszystko spra­wia, że nie­zwy­kle trudno go wpełni zba­dać, ajesz­cze trud­niej na­dą­żyć za jego ko­legą– umy­słem. Na­wet sama świa­do­mość wciąż po­zo­staje poza na­szym za­się­giem po­znaw­czym, cho­ciaż ist­nieje wiele fa­scy­nu­ją­cych teo­rii na te­mat tego, jak igdzie po­wstaje.

Gdyby nasz de­tek­tyw na­uko­wiec zdo­łał wresz­cie do­paść mózg iumysł ido­pro­wa­dzić ich jako po­dej­rza­nych na prze­słu­cha­nie, to czy wogóle umiałby usta­lić, który znich jest od­po­wie­dzialny za kon­kretne zja­wi­sko? Można po­wie­dzieć, że sy­ne­ste­zja jest efek­tem bu­dowy mó­zgu, ale to, jak roz­wija się osoba zsy­ne­ste­zją, wjaki spo­sób jej od­bie­ra­nie świata wpływa na cha­rak­ter ipo­dej­ście do ży­cia, to już do­mena umy­słu. So­ło­mon Sze­rie­szew­ski, sy­ne­steta imne­mo­ni­sta, do­ko­ny­wał cu­dów za­pa­mię­ty­wa­nia, ale przez swoje wy­soce wi­zu­alne wy­obra­że­nia świata nie był wsta­nie po­jąć ter­mi­nów abs­trak­cyj­nych, ta­kich jak ni­cość czy nie­skoń­czo­ność, nie ra­dził so­bie zpo­ezją ani li­te­ra­turą.

Wro­dzona anal­ge­zja, czyli brak uczu­cia bólu, to cho­roba czy­sto fi­zyczna, trudno na­wet po­wie­dzieć, że do­ty­czy kon­kret­nie mó­zgu, anie np. wszyst­kich szla­ków ner­wo­wych, ale główny pro­blem znią po­ja­wia się na gra­nicy mię­dzy mó­zgiem aumy­słem. Mózg dziecka bu­duje nowe po­łą­cze­nia neu­ro­nalne po­przez na­ukę, wten spo­sób za­pa­mię­tuje, że na­leży uni­kać bodź­ców bó­lo­wych. Je­żeli do­tkniesz go­rą­cego że­lazka, na­tych­miast cof­niesz rękę– to od­ruch. Jed­no­cze­śnie od­ruch nie wy­star­cza. Do­ro­sły unika bólu cał­kiem świa­do­mie. Nie sko­czysz zpierw­szego pię­tra na chod­nik, po­nie­waż wiesz, że bę­dzie bo­lało. Dziecko do­ra­sta­jące zwro­dzoną anal­ge­zją rów­nież to wie, ale nie wtym sa­mym sen­sie. Wie, że może zro­bić so­bie wten spo­sób krzywdę, ale tylko dla­tego, że po­wie­dzieli mu to ro­dzice. Zko­lei ty za­pewne masz za sobą kilka wy­wro­tek, po­śli­zgnięć, zde­rzeń ztwar­dymi obiek­tami lub in­nymi ludźmi, sko­ków znie­du­żej– ale jed­nak zbyt du­żej– wy­so­ko­ści, upad­ków ze scho­dów, amoże zhuś­tawki na placu za­baw. Ty nie tylko wiesz, ale też ro­zu­miesz, po­nie­waż czu­jesz. Mózg iumysł znów two­rzą nie­roz­łączną parę.

Wiele do­le­gli­wo­ści psy­chicz­nych nie ma jed­no­znacz­nej przy­czyny, co nie­zwy­kle fru­struje za­równo le­ka­rzy, jak isa­mych cho­rych. Przy­kła­dowo po­ko­le­nia psy­chia­trów pró­bo­wały usta­lić do­kładne przy­czyny schi­zo­fre­nii. Jedni sku­piali się na czyn­ni­kach ge­ne­tycz­nych, inni szu­kali uszko­dzeń mó­zgu, apo­zo­stali wska­zy­wali na czyn­niki śro­do­wi­skowe. Wpew­nym mo­men­cie dzie­jo­wym ukuto na­wet krzyw­dzący ter­min matki „schi­zo­fre­no­gen­nej”, czyli ko­biety, któ­rej me­tody wy­cho­waw­cze miały rze­komo do­pro­wa­dzać do roz­woju schi­zo­fre­nii udzieci. Ta próba wy­ja­śnie­nia schi­zo­fre­nii nie tylko przy­czy­niła się do styg­ma­ty­za­cji ma­tek, lecz także zwięk­szyła cier­pie­nie ro­dzin, które de­spe­racko usi­łu­jąc po­ra­dzić so­bie zcho­rym człon­kiem ro­dziny wcza­sach, kiedy le­cze­nie było nie­sku­teczne lub da­wało nie­znaczne efekty, mu­siały jesz­cze znieść ból by­cia ob­wi­nia­nym ocałą sy­tu­ację. Obec­nie uznaje się, że na roz­wój schi­zo­fre­nii mają wpływ za­równo czyn­niki ge­ne­tyczne, jak iwcze­sne wa­runki śro­do­wi­skowe czy pro­cesy so­cjo­lo­giczne ineu­ro­bio­lo­giczne za­cho­dzące wmó­zgu. Nie ma jed­nej pra­wi­dło­wej od­po­wie­dzi.

Co jesz­cze fa­scy­nuje mnie wza­gad­kach umy­słu (pa­mię­ta­jąc oczy­wi­ście ojego wspól­niku, czyli mó­zgu)? Można by po­my­śleć, że skoro każdy znas ma umysł ikażdy znas, przy­naj­mniej wja­kiejś czę­ści, jest umy­słem, to nie po­win­ni­śmy mieć pro­blemu zusta­le­niem, jak on wła­ści­wie działa. Tym­cza­sem oka­zuje się, że umysł wcale nie jest naj­lep­szy wpró­bie zro­zu­mie­nia sa­mego sie­bie. Mimo że co­dzien­nie, wkaż­dej chwili uży­wamy pa­mięci, wciąż mamy ten­den­cję do jej prze­ce­nia­nia. Wy­daje nam się, że działa ona jak apa­rat fo­to­gra­ficzny, ide­al­nie przed­sta­wia­jąc przy­wo­łane wspo­mnie­nia, atym­cza­sem każde wy­do­by­cie wspo­mnie­nia zjej ma­ga­zynu po­wo­duje jego znie­kształ­ce­nie. Ba, nie jest wcale tak trudno prze­ko­nać nas, że pa­mię­tamy coś, co ni­gdy się nie wy­da­rzyło. Cza­sem mamy prze­bły­ski déjà vu, kiedy na­gle opa­no­wuje nas prze­ko­na­nie, że to, co dzieje się te­raz, już kie­dyś się nam przy­tra­fiło. Są lu­dzie, któ­rzy de­kla­rują na­wet, że po­sia­dają wspo­mnie­nia zpo­przed­nich wcie­leń. Aco po­wie­dzieć ooso­bach, wktó­rych gło­wach ukrywa się cała do­dat­kowa oso­bo­wość? Gdzie wogóle prze­biega gra­nica po­mię­dzy roz­mową zsa­mym sobą– jak ktoś kie­dyś po­wie­dział, cza­sami warto po­ga­dać zkimś in­te­li­gent­nym– aroz­mową ze swoją drugą oso­bo­wo­ścią, która, na­wia­sem mó­wiąc, może być in­nej płci, in­nej na­ro­do­wo­ści albo win­nym wieku?

No ioczy­wi­ście po­zo­staje kwe­stia cu­dow­nej róż­no­rod­no­ści ludz­kich umy­słów imó­zgów. Oczy­wi­ście, ży­jemy wcza­sach, wktó­rych ter­min „neu­ro­róż­no­rod­ność” wy­ro­bił już so­bie markę, ale ma­jąc go na my­śli, lu­dzie wciąż ko­ja­rzą róż­nice mię­dzy mó­zgami wy­łącz­nie ze spek­trum au­ty­zmu. Aprze­cież róż­nimy się też na wiele in­nych spo­so­bów. Kiedy naj­słyn­niej­szy zmne­mo­ni­stów, So­ło­mon Sze­rie­szew­ski, do­stał od swo­jego szefa burę za nie­ro­bie­nie no­ta­tek od­no­śnie do jego in­struk­cji, był już do­ro­słym czło­wie­kiem, spo­ty­ka­ją­cym na co dzień in­nych lu­dzi. Mimo to kon­fron­ta­cja zprze­ło­żo­nym uświa­do­miła mu coś, na co sam ni­gdy wcze­śniej nie wpadł: jego pa­mięć jest nie tylko lep­sza, lecz takżezu­peł­nie inna niż pa­mięć po­zo­sta­łych. Czło­wiek my­ślący ob­ra­zami, sy­ne­steta, ge­nialny mne­mo­ni­sta, który wpra­wił wzdu­mie­nie słyn­nego ro­syj­skiego psy­cho­loga, ojca neu­rop­sy­cho­lo­gii Alek­san­dra Łu­rię, nie za­uwa­żył, że inni się od niego róż­nią. Amimo to spo­sób, wjaki od­bie­rał świat, był dia­me­tral­nie od­mienny od spo­sobu, wjaki ja go po­strze­gam. Na­wet po­mię­dzy oso­bami na pierw­szy rzut oka po­dob­nymi ist­nieje ocean róż­nic. Ina­wet je­żeli wy­daje nam się, że je­ste­śmy uoso­bie­niem prze­cięt­no­ści, to prawda może być zu­peł­nie inna. Pi­sząc tę książkę, roz­ma­wia­łam zwie­loma zna­jo­mymi ojej ko­lej­nych roz­dzia­łach. Wtrak­cie tych kon­wer­sa­cji na­tra­fi­łam na ko­goś, kto cza­sami nie pa­mięta ostat­nich kilku se­kund, ko­goś, dla kogo je­den zdni ty­go­dnia ma swój ko­lor, ko­goś, kto spo­tkał swoją zmorę pod­czas ataku pa­ra­liżu sen­nego iwściek­ły wy­słał ją do dia­bła, lu­na­tyka wsta­ją­cego złóżka iwę­dru­ją­cego we śnie, czło­wieka od­gry­wa­ją­cego swoje sny, osobę przez pe­wien czas uza­leż­nioną od swo­ich ma­rzeń, ko­goś, kto pod­czas ataku mi­greny ma trud­no­ści zmó­wie­niem, ana­wet ko­goś, kto na wła­snej skó­rze do­świad­czył cze­goś, co na­zywa się (dość dra­ma­tycz­nie) syn­dro­mem eks­plo­du­ją­cej głowy (ha­lu­cy­na­cji słu­cho­wej wy­stę­pu­ją­cej pod­czas za­pa­da­nia wsen, pod­czas któ­rej ja­sne świa­tło iod­głos po­dobny do wy­bu­chu lub wy­strzału wy­ry­wają nas zdrzemki, wktórą wła­śnie od­pły­wa­li­śmy). Ja sama mogę przy­znać się do tego, że pa­dłam ofiarą kilku tri­ków mo­jego mó­zgu. Mam tu na my­śli omamy słu­chowe iwzro­kowe po­wsta­jące na gra­nicy snu ijawy. Jako dziecko prze­ży­łam trzy nie­zwy­kle trudne noce. Pod­czas pierw­szej po­sta­wi­łam na nogi cały dom, twier­dząc, że szczur szura za bo­aze­rią. Ro­dzice prze­szu­kali cały po­kój, za­nim zo­rien­to­wali się, że coś jest nie tak: wsy­pialni ni­gdy nie mie­li­śmy bo­aze­rii, aszczur oka­zał się wy­two­rem za­sy­pia­ją­cego mó­zgu. Ko­lej­nej nocy, kiedy usły­sza­łam wodę le­jącą się zod­krę­co­nego kranu wbarku, wie­dzia­łam już, że to nie może być prawda, ale mimo to wsta­łam, żeby to spraw­dzić. Oczy­wi­ście wbarku ni­gdy nie było żad­nego kranu, dla­tego zu­peł­nie stra­ci­łam cier­pli­wość do tych sztu­czek ikiedy trze­ciej nocy spod mo­jej po­duszki do­bie­gło grom­kie bek­nię­cie, zi­gno­ro­wa­łam je zu­peł­nie. Ha­lu­cy­na­cje nie po­wró­ciły ni­gdy wię­cej.

Pi­sząc tę książkę, nie tylko zro­zu­mia­łam, jak różne po­tra­fią być na­sze mó­zgi ijak od­mienne umy­sły mogą znich po­wstać, lecz także po­ję­łam, że każdy znas jest je­dyny wswoim ro­dzaju, na­wet je­żeli po­zory mó­wią co in­nego. Na swój spo­sób wszy­scy je­ste­śmy nie­sa­mo­wici.

[1]Po­ję­cie czakr jest oczy­wi­ście star­sze od Kar­te­zju­sza inie po­cho­dzi zna­szego kręgu kul­tu­ro­wego, ale nie­trudno uwie­rzyć, że ta nie­ty­powa nie­pa­rzy­stość szy­szynki mo­gła zwró­cić uwagę ba­da­czy ifi­lo­zo­fów in­nych kul­tur już wcze­śniej.

Synestezja

Otwie­rasz pu­dełko zlan­dryn­kami. Wyj­mu­jesz jedną znich, białą. Bę­dzie miała smak mig­da­łowy. Wiesz to, za­nim wło­żysz ją do ust. Nim kubki sma­kowe roz­miesz­czone na twoim ję­zyku ze­tkną się zpo­wierzch­nią cu­kierka, twój mózg już to wie. Prze­cież białe lan­drynki za­wsze są mig­da­łowe, tak samo jak po­ma­rań­czowe dropsy będą miały smak po­ma­rań­czy, aczer­wone– ma­liny, tru­ska*wki lub wi­śni. Na­sza kul­tura czę­sto łą­czy ze sobą wpary bodźce po­cho­dzące od róż­nych zmy­słów. Wtym przy­padku ko­lor lan­drynki iprzy­pi­sany do niej smak. Czer­wony cu­kie­rek osmaku kwa­śnej cy­tryny byłby dla nas nie­przy­jem­nym za­sko­cze­niem. Smak może zo­stać sko­ja­rzony rów­nież zod­czu­ciami do­ty­ko­wymi– chili, pieprz inie­które ro­dzaje pa­pryki okre­ślamy jako ostre.

Hi­sto­ria zna wiele przy­pad­ków po­dob­nych po­wią­zań. Dawni al­che­micy przy­pi­sy­wali pla­ne­tom ko­lory, ana­wet kon­kretne dźwięki. Wpo­pu­lar­nym znaku yin iyang czerń od­po­wiada wil­goci, abiel– su­cho­ści. Two­rze­nia tego typu re­la­cji uczymy się już wprzed­szkolu, gdzie na ko­lo­ro­wych kloc­kach znaj­dują się li­tery icy­fry uła­twia­jące na­ukę. Tego ro­dzaju sko­ja­rze­nia mogą nam po­móc wzro­zu­mie­niu osób zsy­ne­ste­zją, która po­lega wła­śnie na tym, że mózg wiąże ze sobą dwa różne bodźce, np. przy­pi­suje ko­lor do sły­sza­nych dźwię­ków. Czym do­kład­nie jest zja­wi­sko sy­ne­ste­zji?

Za­cznijmy od pod­staw. Po­ję­cie sy­ne­ste­zji, po­dob­nie jak wiele in­nych ter­mi­nów na­uko­wych, po­cho­dzi zję­zyka grec­kiego. Składa się zdwóch czło­nów: sýn (σύν), ozna­cza­ją­cego „ra­zem”, iaísthēsis (αἴσθησις), ozna­cza­ją­cego „po­zna­nie cze­goś po­przez zmy­sły”. Wspól­nie ozna­czają zjed­no­cze­nie zmy­słów ifak­tycz­nie osoby zsy­ne­ste­zją do­świad­czają nie­zwy­kłego po­łą­cze­nia zmy­słów, które uwięk­szo­ści znas po­zo­stają roz­dzie­lone. Tacy lu­dzie od­bie­rają kon­kretne ro­dzaje bodź­ców na wię­cej niż je­den spo­sób. Przy­kła­dem może być je­den znaj­bar­dziej zna­nych ro­dza­jów sy­ne­ste­zji: zdol­ność do wi­dze­nia dźwię­ków, dzięki któ­rej głos do­cie­ra­jący do uszu osoby słu­cha­ją­cej od­bie­rany jest jed­no­cze­śnie jako dźwięk iob­raz, np. plama ko­loru. Oczy­wi­ście ist­nieje wiele moż­li­wych ro­dza­jów sy­ne­ste­zji, nie­które częst­sze, ainne nie­zwy­kle rzad­kie.

Te­ma­tem sy­ne­ste­zji zaj­muje się wielu na­ukow­ców: neu­ro­lo­gów, psy­cho­lo­gów, ana­wet ge­ne­ty­ków. Nie­dawno na­tra­fi­łam na książkę na­pi­saną przez jed­nego znich, Se­ana A. Daya, Sy­ne­sthe­sia and Sy­ne­sthe­tes. Naj­bar­dziej po­ru­sza wniej do­głębna zna­jo­mość te­matu uau­tora, ito nie tylko od strony teo­re­tycz­nej. Sean A. Day nie jest bo­wiem wy­łącz­nie aka­de­mi­kiem, ale rów­nież sy­ne­stetą, awięc po­siada głę­boko prak­tyczną wie­dzę. Wjego wy­padku mowa otrzech ty­pach sy­ne­ste­zji. Pierw­szy to jedna zod­mian chro­mo­ste­zji, czyli barw­nego sły­sze­nia. Tę ce­chę dzieli zwie­loma zna­nymi oso­bami, jak Bil­lie Eilish czy Lorde. Szyb­kie spoj­rze­nie na ar­ty­kuł Wi­ki­pe­dii do­ty­czący sy­ne­ste­zji uświa­domi ci, że więk­szość wy­mie­nio­nych tam osób zchro­mo­ste­zją wten czy inny spo­sób zaj­muje się mu­zyką. Być może do­świad­cze­nia sy­ne­ste­tyczne tego typu wy­no­szą na­sze zdol­no­ści mu­zyczne na nowy, in­te­re­su­jący po­ziom.

Wwy­padku Daya ijego chro­mo­ste­zji cho­dzi kon­kret­nie odźwięki in­stru­men­tów mu­zycz­nych, np. for­te­pian brzmi dla niego jak błę­kit nieba. Ba­dacz wswo­jej książce nie używa skom­pli­ko­wa­nych ter­mi­nów na­uko­wych, może dla­tego, że sy­ne­ste­zja jest dla niego czymś na­tu­ral­nym. Ni­g­dzie nie pada słowo „chro­mo­ste­zja”, za to różne typy sy­ne­ste­zji okre­śla Day wpro­sty spo­sób– wtym przy­padku „dźwięk in­stru­men­tów do ko­loru”. Inne jego sy­ne­ste­zje to smak do ko­loru iza­pach do ko­loru. Kiedy pije espresso, za­pach ismak kawy two­rzą ole­istą, zie­loną plamę uno­szącą się nie­da­leko od fi­li­żanki.

We­dług Daya śred­nio jedna na na­wet 23 spo­tkane osoby może być zdolna do sy­ne­ste­tycz­nego od­bie­ra­nia bodź­ców, co ozna­cza, że ota­czają nas lu­dzie wi­dzący dźwięki, sły­szący ko­lory, ana­wet od­czu­wa­jący smak czy­jejś oso­bo­wo­ści. Po­mimo to zja­wi­sko sy­ne­ste­zji wciąż nie jest wpełni zba­dane. Day jest twórcą li­sty ma­ilin­go­wej sku­pia­ją­cej za­równo ba­da­czy, jak iosoby nie­bę­dące na­ukow­cami, ale zdolne do sy­ne­ste­zji, dzięki czemu ze­brał ol­brzy­mią liczbę przy­kła­dów po­cho­dzą­cych od zwy­kłych lu­dzi, dla któ­rych jest ona ele­men­tem co­dzien­no­ści. Przy­kła­dów fa­scy­nu­ją­cych, acza­sem za­baw­nych.

Przy­czyny sy­ne­ste­zji nie są do końca wy­ja­śnione iwciąż po­zo­stają wy­zwa­niem dla neu­ro­lo­gów. Dwie główne teo­rie do­ty­czą za­bu­rze­nia rów­no­wagi wha­mo­wa­niu iwy­ci­sza­niu im­pul­sów ner­wo­wych wmó­zgu oraz „prze­cie­ka­nia” im­pul­sów ner­wo­wych przez do­dat­kowe po­łą­cze­nia neu­ro­nowe po­mię­dzy są­sia­du­ją­cymi (naj­czę­ściej) ob­sza­rami mó­zgu. Nie­któ­rzy ba­da­cze uwa­żają, że sy­ne­ste­zja roz­wija się we wcze­snym dzie­ciń­stwie jako efekt uboczny na­uki iroz­woju. To wła­śnie wtedy nasz mózg opa­no­wuje nowe abs­trak­cyjne po­ję­cia, ta­kie jak li­tery lub cy­fry, imi­mo­wol­nie może łą­czyć je zin­nymi bodź­cami. Za tą teo­rią prze­ma­wia fakt, że sy­ne­ste­zje, wktó­rych li­tery icy­fry po­sia­dają przy­pi­sane ko­lory, są jed­nymi znaj­częst­szych, jed­nak nie wy­ja­śnia to wielu in­nych ich jej ro­dza­jów.

In­te­re­su­jąca jest też teo­ria nie­mow­lę­cej sy­ne­ste­zji opra­co­wana przez Da­phne Mau­rer w1993 roku. Ba­daczka za­su­ge­ro­wała, że przez po­cząt­kowe mie­siące po na­ro­dzi­nach zmy­sły dziecka nie są wpełni roz­dzie­lone funk­cjo­nal­nie. Ośrodki zmy­słowe wmó­zgu są wciąż ze sobą po­łą­czone, więc przy­naj­mniej na tym eta­pie ży­cia każdy znas jest sy­ne­stetą, cho­ciaż wcale tego nie pa­mię­tamy. Wmiarę roz­woju dziecka zbędne po­łą­cze­nia neu­ro­nowe wmó­zgu są usu­wane izmy­sły ule­gają roz­dzie­le­niu. Je­żeli ta teo­ria jest praw­dziwa, być może osoby zdolne do sy­ne­ste­zji po pro­stu za­cho­wały nie­które ztych po­łą­czeń.

Część da­nych wska­zuje na to, że sy­ne­ste­zja jest zja­wi­skiem dzie­dzicz­nym, na które składa się ak­tyw­ność grupy ge­nów. Fak­tycz­nie udo­wod­niono, że po­sia­da­nie sy­ne­ste­tycz­nych ro­dzi­ców zwięk­sza na­sze szanse na by­cie zdol­nym do sy­ne­ste­zji, choć brak ta­kich osób wro­dzi­nie wcale nie gwa­ran­tuje, że przyj­dziemy na świat bez tej umie­jęt­no­ści. Znany jest na­wet przy­pa­dek jedno­ja­jo­wych bliź­niąt, zktó­rych tylko jedno od­biera świat wten nie­zwy­kły spo­sób.

Na­ukowcy wy­dają się zgodni co do jed­nego: za różne ro­dzaje sy­ne­ste­zji– awy­stę­puje ich wiele– mogą od­po­wia­dać od­mienne me­cha­ni­zmy. Każdy znich jest nieco inny, na­wet wgru­pie ob­da­rzo­nej tym sa­mym ro­dza­jem sy­ne­ste­zji. Cho­ciażby wprzy­padku sy­ne­ste­zji typu dźwięk do ko­loru (dźwięk wy­wo­łuje usy­ne­stety od­czu­cie po­strze­ga­nia ko­loru) po­ja­wiają się róż­nice. Jedna osoba, sły­sząc dźwięk, bę­dzie „czuła”, że jest on czer­wony, inna bę­dzie po pro­stu wi­działa chmurę czer­wo­nego ko­loru na­kła­da­jącą się na frag­ment rze­czy­wi­stego świata wpew­nej od­le­gło­ści od sie­bie (od­le­gło­ści wa­hają się za­leż­nie od osoby imogą wy­no­sić od kilku do na­wet kil­ku­dzie­się­ciu me­trów od sły­szą­cego ko­lor). Day jako przy­kład wła­snego wi­dze­nia mu­zyki słu­cha­nej wsa­mo­cho­dzie po­da­wał wi­ru­jące imie­sza­jące się ko­lory na przed­niej szy­bie sa­mo­chodu (na szczę­ście nie prze­szka­dzało mu to wpro­wa­dze­niu). Cza­sami za­miast ko­lo­rów dźwię­kom przy­pi­su­jemy pro­ste geo­me­tryczne kształty, np. koła, trój­kąty iinne fi­gury.

Jedną zcech przy­pi­sy­wa­nych wra­że­niom sy­ne­ste­tycz­nym jest po­czu­cie ich oczy­wi­sto­ści. Dziecko, które po raz pierw­szy zo­ba­czy dźwięk sak­so­fonu jako fio­le­tową chmurkę kilka me­trów od swo­jej głowy, bę­dzie miało wra­że­nie, że tego ro­dzaju sy­tu­acja jest oczy­wi­sta: to prze­cież ja­sne, że sak­so­fon brzmi jak fio­let. Być może dla­tego nie­które osoby dość późno orien­tują się, że po­sia­dają umie­jęt­no­ści nie­zwy­kłe zpunktu wi­dze­nia ich oto­cze­nia. Sama od­by­łam nie­dawno roz­mowę zprzy­ja­ciółką, która ni­gdy nie sły­szała osy­ne­ste­zji, ale przy­znała, że po­nie­działki wy­glą­dają dla niej jak nie­bie­ski przed­miot przy­po­mi­na­jący nieco kość dla psa. In­te­re­su­jące są roz­mowy po­mię­dzy oso­bami ina­czej po­strze­ga­ją­cymi te same bodźce. Dla jed­nego sak­so­fon bę­dzie grał na fio­le­towo, dla in­nego jego mu­zyka może mieć neo­nowy od­cień błę­kitu. Tego ro­dzaju po­wią­za­nia za­zwy­czaj po­zo­stają znami już na za­wsze. Je­żeli dzi­siaj dany dźwięk jest dla nas fio­le­towy, to po­zo­sta­nie taki już do końca ży­cia.

Sy­ne­ste­zja roz­róż­nia po­nadto zwy­kłe dźwięki od mu­zyki. Nie­któ­rzy wi­dzą, czują lub sma­kują dźwięki tylko wtedy, gdy ukła­dają się wme­lo­dię. Inni po pro­stu re­agują na każdy dźwięk wich oto­cze­niu. Znany sy­ne­ste­tyczny kom­po­zy­tor imu­zyk Fran­ci­szek Liszt zwykł za­ska­ki­wać or­kie­strę, którą dy­ry­go­wał, do­ma­ga­jąc się, żeby za­grała pewne czę­ści utworu bar­dziej na nie­bie­sko. Nie­które osoby ob­da­rzone zdol­no­ścią wi­dze­nia mu­zyki de­kla­rują, że wy­raź­nie od­róż­niają ko­lory każ­dego in­stru­mentu za­an­ga­żo­wa­nego wwy­ko­na­nie utworu (przy­kła­dowo bę­ben brzmi jak dym ście­lący się słu­cha­ją­cemu do stóp, apia­nino jak błę­kitna mgła płyn­nych dro­bi­nek pla­stiku), inne wi­dzą nie in­stru­menty, ale wy­so­kość to­nów czy po­szcze­gólne nuty. Dla nie­któ­rych lu­dzi cały utwór ma po­je­dyn­czy ko­lor inie roz­pada się na czę­ści skła­dowe po­szcze­gól­nych in­stru­men­tów. Do ta­kich osób na­leżą Billy Joel, Phar­rell Wil­liams oraz Lady Gaga, która– jak sama wy­ja­śnia– wi­dzi swoje pio­senki jako ścianę ko­loru, ajej słynny Po­ker Face ma dla niej głę­boki od­cień bursz­tynu.

Jak ła­two się do­my­ślić, sy­ne­ste­zja tego ro­dzaju sil­nie wpływa na gu­sta mu­zyczne jej po­sia­da­czy. Utwór im się spodoba, je­śli bę­dzie miał nie tylko przy­jemne brzmie­nie, ale rów­nież pa­su­jący efekt wi­zu­alny. Nie po­może naj­pięk­niej­sza me­lo­dia, je­żeli jej ko­lor okaże się nie­atrak­cyjny lub nie­pa­su­jący cha­rak­te­rem do dźwięku (we­soła me­lo­dia wczar­nym ko­lo­rze lub smutna pio­senka outra­co­nej mi­ło­ści wod­cie­niach ja­skra­wego różu).

Dla in­nych osób ob­da­rzo­nych sy­ne­ste­zją zwią­zaną zod­bio­rem mu­zyki sprawa może być jesz­cze bar­dziej skom­pli­ko­wana. Wy­obraź so­bie, że od­bie­rasz mu­zykę Brahmsa jako mie­sza­ninę smaku kieł­ba­sek, ka­na­pek zszynką, je­żyn, tru­ska­wek ilo­dów cze­ko­la­do­wych. Wy­star­czy je­den źle do­brany dźwięk, żeby na do­bre obrzy­dzić ci dźwięk me­lo­dii. Sma­ko­sze mu­zyki (czyli osoby zsy­ne­ste­zją typu dźwięk do smaku) naj­praw­do­po­dob­niej swoją umie­jęt­ność, przy­naj­mniej czę­ściowo, za­wdzię­czają temu, że ob­szary od­po­wie­dzialne za prze­twa­rza­nie mu­zyki ismaku wludz­kim mó­zgu są bli­skimi są­sia­dami. Bio­rąc pod uwagę, że mu­zykę można zo­ba­czyć ipo­sma­ko­wać, nie po­winno nas dzi­wić, że nie­któ­rzy po­tra­fią ją rów­nież po­wą­chać. Oile bo­gat­szym do­świad­cze­niem może być gra na skrzyp­cach, je­żeli jed­no­cze­śnie czu­jemy wna­szej mu­zyce cy­na­mon?

Cza­sami trudno jest jed­no­znacz­nie stwier­dzić, czy ktoś jest sy­ne­stetą, czy nie. Osoby zsy­ne­ste­zją nie za­wsze orien­tują się, jak bar­dzo są nie­zwy­kłe, ana­wet je­żeli mają już świa­do­mość po­sia­da­nia wy­jąt­ko­wych umie­jęt­no­ści, cza­sami po pro­stu wolą nic nie mó­wić. Kom­po­zy­tor Jean Si­be­lius (zsy­ne­ste­zją typu dźwięki do ko­loru) za­cho­wy­wał swoje umie­jęt­no­ści wse­kre­cie, nie chcąc być po­trak­to­wany jako sza­le­niec przez lu­dzi nie­ro­zu­mie­ją­cych tego zja­wi­ska. Owielu zna­nych oso­bach mówi się, że mogą lub mo­gły być sy­ne­ste­tyczne. Przy­kła­dowo je­den ze współ­pra­cow­ni­ków Ji­miego Hen­drixa, sam bę­dący sy­ne­stetą wi­dzą­cym dźwięki, twier­dził, że jego zda­niem Hen­drix rów­nież po­sia­dał tę umie­jęt­ność. Jed­nak nikt inny zjego oto­cze­nia nie po­twier­dził tej teo­rii. Praw­do­po­dob­nie ni­gdy nie po­znamy prawdy.

Sy­ne­ste­zja zwią­zana zbodź­cami słu­cho­wymi to nie tylko do­stęp do zu­peł­nie no­wych do­znań, nie­osią­gal­nych dla więk­szo­ści spo­łe­czeń­stwa, ale rów­nież ze­staw pro­ble­mów, które mogą na po­zór wy­da­wać się za­bawne, lecz sku­tecz­nie utrud­niają ży­cie. Dla osób wi­dzą­cych ko­lor głosu roz­mówcy sy­tu­acja może stać się nie­zręczna, je­żeli osoba, którą lu­bią, brzmi dla nich zu­peł­nie nor­mal­nie, ale jej głos wy­gląda dla nich fa­tal­nie. Trudno by­łoby się nam sku­pić na lek­cji pol­skiego, gdyby na­uczy­ciel prze­ma­wiał do nas wzgni­ło­zie­lo­nym od­cie­niu wy­mio­cin. Zdru­giej strony mógłby się nam przy­tra­fić na­uczy­ciel zgło­sem wprzy­jem­nym ko­lo­rze miodu, więc może warto?

Amoże być jesz­cze cie­ka­wiej: osoby zsy­ne­ste­zją typu głos do smaku będą wsta­nie na wła­snym ję­zyku po­czuć, co do nich mó­wi­cie. Je­den zczłon­ków li­sty ma­ilin­go­wej Daya wspo­mina odźwię­kach pia­nina sma­ku­ją­cych ba­na­nowo lub lu­kre­cjowo. Być może gdzieś na ziemi ist­nieje osoba, dla któ­rej nasz głos miałby smak wą­tróbki albo szpi­naku.

Chyba naj­rzad­szymi ro­dza­jami sy­ne­ste­zji zwią­za­nymi zmu­zyką idźwię­kiem są: mu­zyka do oso­bo­wo­ści (pio­senka może być np. sym­pa­tyczna lub zło­śliwa, zu­peł­nie jak czło­wiek) imu­zyka/dźwięk do tem­pe­ra­tury (mu­zyka iogól­nie dźwięki od­czu­wane jako cie­pło lub zimno na skó­rze).

Inną nie­zwy­kle czę­stą od­mianą sy­ne­ste­zji jest typ gra­fem do ko­loru. Gra­fem, bę­dący naj­mniej­szą jed­nostką pi­sma (li­tera, cy­fra, ale rów­nież znak al­fa­betu chiń­skiego lub sta­ro­egip­ski hie­ro­glif, atakże znak wpi­śmie Bra­ille’a), woczach iumy­śle osoby zsy­ne­ste­zją otrzy­muje po­wią­zany ze sobą ko­lor. Tego ro­dzaju sy­ne­ste­zja nie to­wa­rzy­szy nam od za­wsze. Żeby przy­pi­sać ko­lory gra­fe­mom, na­sze mó­zgi mu­siały naj­pierw na­uczyć się za­pi­sy­wać te znaki, co do­ko­nało się mniej wię­cej 8000 lat przed na­szą erą. Pierw­sze od­no­to­wane przez na­ukę przy­padki sy­ne­ste­zji tego typu po­ja­wiły się do­piero wXIX wieku. Ba­da­czom udało się stwier­dzić, że ko­lory przy­pi­sy­wane gra­fe­mom przez różne osoby zsy­ne­ste­zją nie są ta­kie same. Oka­zuje się, że każda taka osoba ma swoje uni­ka­towe pa­lety barw. Wa­chlarz ten cza­sami pod­lega wpły­wowi kul­tury, np. li­tera Amoże mieć dla kon­kret­nej osoby ko­lor klocka, na któ­rym po raz pierw­szy zo­ba­czył ją jako dziecko. Nie jest to jed­nak re­guła.

Na­wia­sem mó­wiąc, ko­lo­rowe klocki zcy­frami ili­te­rami po­tra­fią nie­źle dać się we znaki sy­ne­ste­tycz­nym ma­lu­chom. Sy­tu­acja, wktó­rej ko­lor klocka, na któ­rym na­ry­so­wano li­terę, jest inny niż ko­lor, jaki tej li­te­rze przy­pi­sują ich mó­zgi, może utrud­niać na­ukę. Li­tera Awumy­śle dziecka może mieć ko­lor czer­wony, choć wza­ło­że­niu po­winna się ko­ja­rzyć– przy­kła­dowo– zzie­lo­nym kloc­kiem. Ta roz­bież­ność wy­wo­łuje za­mie­sza­nie ikom­pli­kuje edu­ka­cję. Dla­tego nie­któ­rzy ro­dzice po­dej­mują ak­cje ma­jące na celu uży­wa­nie wna­uce kloc­ków zli­te­rami icy­frami wjed­no­li­tych ko­lo­rach.

Jak już wcze­śniej wspo­mnia­łam, gra­fe­mami są rów­nież znaki al­fa­betu Bra­ille’a. To za­gad­nie­nie szcze­gól­nie in­te­re­su­jące wkon­tek­ście sy­ne­ste­zji. Osoba, która stra­ciła wzrok imu­siała na­uczyć się od­czy­ty­wać ten ro­dzaj pi­sma, może wciąż być zdolna do wi­dze­nia wswo­jej gło­wie ko­lo­rów przy­pi­sa­nych do po­szcze­gól­nych zna­ków, jed­nak osoba, która ni­gdy ko­lo­rów nie do­świad­czyła, ma szansę roz­wi­nąć inny typ sy­ne­ste­zji iza­miast ko­loru zna­ków od­czu­wać np. ich smak. Sy­ne­ste­zję typu gra­fem do ko­loru może od­czu­wać na­wet osoba nie­umie­jąca wogóle czy­tać. Pa­trząc na znaki, któ­rych nie po­trafi zro­zu­mieć, wciąż bę­dzie przy­pi­sy­wać im ko­lor, na­wet je­śli nie wie, co one ozna­czają. Wy­star­czy, że wie, iż cho­dzi opi­smo. Od­po­wied­nie ko­lory przy­pi­sane będą rów­nież emo­ti­ko­nom, czyli po­pu­lar­nym zna­kom uży­wa­nym wsieci do okre­śle­nia na­stroju. Znaki in­ter­punk­cyjne rów­nież nie po­zo­stają wtyle, więc dwu­kropki, prze­cinki iwy­krzyk­niki także otrzy­mują wła­sne ko­lory (cho­ciaż nie wprzy­padku wszyst­kich osób ztym ty­pem sy­ne­ste­zji). Jedna zma­tek wy­mie­nia­ją­cych się in­for­ma­cjami na li­ście ma­ilin­go­wej Daya wspo­mina opro­ble­mach swo­jego syna, który wpra­cach do­mo­wych upar­cie po­mi­jał znaki za­py­ta­nia. Jak się póź­niej oka­zało, ro­bił tak, bo nie zno­sił ich ce­gla­sto­czer­wo­nego ko­loru.

Nie wia­domo, dla­czego woczach osób zsy­ne­ste­zją naj­moc­niej­szymi ko­lo­rami pysz­nią się sa­mo­gło­ski. Człon­ko­wie li­sty ma­ilin­go­wej Daya po­dają jako przy­kład słowa, któ­rym swój ko­lor na­rzuca znaj­du­jąca się wśrodku wy­razu li­tera O. Ito po­mimo tego, że po­zo­stałe znaki skła­da­jące się na wy­raz, wy­stę­pu­jąc od­dziel­nie, mają wła­sne cha­rak­te­ry­styczne ko­lory. Róż­ni­co­wać od­biór wi­zu­alny li­tery może na­wet fakt, że raz pi­sana jest jako mała (np. ja­sny fio­let), araz jako duża (np. ciemny fio­let). Na przy­kła­dzie tego typu sy­ne­ste­zji wy­raź­nie wi­dać, jak pod­czas czy­ta­nia na­sze mó­zgi roz­kła­dają pi­smo na czyn­niki pierw­sze iróż­ni­cują znaki, na które pa­trzymy. Day wspo­mina ojed­nym ze swo­ich ko­re­spon­den­tów, który po­sta­no­wił uła­twić so­bie ży­cie. Wy­mie­nił za­tem wszyst­kie kla­wi­sze ze swo­jego kom­pu­tera: usu­nął li­tery iza­stą­pił je ko­lo­rami. Nie­które znaki nie ogra­ni­czają się do jed­nej barwy iprzy­własz­czają so­bie ich wię­cej. Jedna zma­tek ma­ilu­ją­cych zDayem zwró­ciła jego uwagę na fakt, że Zdla jej córki jest wbiało-czarne pasy, zu­peł­nie jak ze­bra, aP, które córce ko­ja­rzy się ze sło­wem ap­ple (jabłko), jawi się jako czer­wono-zie­lone, tak jak ten owoc (dzieci zwy­kle ry­sują jabłka jako czer­wone zzie­lo­nym ogon­kiem).

Jed­nym znaj­bar­dziej spek­ta­ku­lar­nych przy­kła­dów sy­ne­ste­zji zwią­za­nej zgra­fe­mami jest typ gra­fem do oso­bo­wo­ści. Tak, prze­czy­ta­li­ście to pra­wi­dłowo– dla osób ztym ro­dza­jem sy­ne­ste­zji każda li­tera wsło­wie po­siada wła­sną oso­bo­wość, aczę­sto także wiek ipłeć. Przy­kła­dowo, li­tera Amoże być nie­od­po­wie­dzial­nym na­sto­lat­kiem ze skłon­no­ścią do pa­le­nia pa­pie­ro­sów, aC– star­szą pa­nią nie­prze­pa­da­jącą za to­wa­rzy­stwem. Nie­które li­tery icy­fry nie ogra­ni­czają się do jed­nej płci. Day wska­zuje na przy­kład jed­nej ze swo­ich ko­re­spon­den­tek, dla któ­rej pewne cy­fry są wy­raź­nie an­dro­ge­niczne. Dla osób ztym ro­dza­jem sy­ne­ste­zji pewne słowa mogą oka­zy­wać się pro­ble­ma­tyczne albo nie­przy­jemne wod­czy­ty­wa­niu tylko dla­tego, że skła­dają się zli­ter, któ­rych oso­bo­wo­ści zu­peł­nie do sie­bie nie pa­sują. Może za­ist­nieć sy­tu­acja, wktó­rej osoba nie bę­dzie lu­bić włas­nego imie­nia, gdyż jego pierw­sza li­tera po­siada nie­przy­jemną oso­bo­wość.

Ży­cie zsy­ne­ste­zją po­trafi być nie­zwy­kle cie­kawe, ale sta­nowi rów­nież wy­zwa­nie. Vla­di­mir Na­bo­kov, au­tor zna­nej ikon­tro­wer­syj­nej po­wie­ści Lo­lita, bę­dący sy­ne­ste­ty­kiem typu gra­fem do ko­loru, na­rze­kał, że słowo „tę­cza” ma dla niego błot­ni­sty ko­lor, zu­peł­nie nie­od­po­wia­da­jący jego zna­cze­niu. Żeby na­prawdę przy­wo­łać wumy­śle ko­lory tę­czy, mu­siał na­pi­sać zu­peł­nie bez­sen­sowne słowo „ksz­pygv”. Na­wia­sem mó­wiąc, Na­bo­kov nie był je­dy­nym sy­ne­ste­ty­kiem wswo­jej ro­dzi­nie, sy­ne­ste­zją byli ob­da­rzeni jego matka, żona isyn. Zin­nych zna­nych po­staci: Or­han Pa­muk, lau­reat li­te­rac­kiej Na­grody No­bla, rów­nież wiąże li­tery zko­lo­rami.

Sy­ne­ste­zją mogą być ob­da­ro­wane rów­nież umy­sły ści­słe. Inny no­bli­sta, fi­zyk Ri­chard Feyn­man, także wi­dział ko­lo­rowe li­tery icy­fry. Zko­lei pierw­sze logo WWW (World Wide Web) utrzy­mane jest wko­lo­rach zie­leni, po­nie­waż je­den ze współ­twór­ców tej sieci, sir Ro­bert Ca­il­liau, ko­ja­rzył li­terę Wwła­śnie ztym ko­lo­rem.

Na te­mat sy­ne­ste­zji krąży wiele nie­pre­cy­zyj­nych icza­sami fał­szy­wych in­for­ma­cji. Przy­kła­dowo, mówi się, że sy­ne­steci mają pro­blemy zma­te­ma­tyką, icza­sami fak­tycz­nie tak jest. Nie sta­nowi to jed­nak re­guły. Nie­które osoby ob­da­rzone zdol­no­ścią wią­za­nia liczb izna­ków ma­te­ma­tycz­nych (plus, mi­nus, pier­wia­stek itd.) zko­lo­rami lub in­nymi ro­dza­jami bodź­ców czę­sto mają lep­szą pa­mięć iwza­ska­ku­jący dla reszty spo­łe­czeń­stwa spo­sób do­ko­nują pra­wi­dło­wych ob­li­czeń. Feyn­man po­mimo sy­ne­ste­zji– amoże wła­śnie dzięki niej– otrzy­mał Na­grodę No­bla.

Inne osoby zsy­ne­ste­zją istot­nie de­kla­rują pewne pro­blemy. Przy­kła­dowo, zroz­po­zna­wa­niem cyfr lub wręcz my­le­niem ich zli­te­rami, je­żeli od­po­wia­da­jące im ko­lory mają po­dobne od­cie­nie. Kło­poty może spra­wiać też „mie­sza­nie się” ko­lo­rów nie­pa­su­jące do ob­li­czeń. Wy­obraź so­bie ko­goś, dla kogo cy­fra 3 jest żółta, a2 ma ko­lor nie­bie­ski. Ten ktoś może się in­tu­icyj­nie spo­dzie­wać, że trzy razy dwa po­winno dać ko­lor zie­lony. Tym­cza­sem cy­fra 6 nie tylko nie musi być dla niego zie­lona, ale wręcz prze­ciw­nie, może cha­rak­te­ry­zo­wać się ostrą czer­wie­nią. Wtej sy­tu­acji nie­trudno po­czuć się sko­ło­wa­nym.

Zzu­peł­nie in­nymi trud­no­ściami bo­ry­kają się osoby, dla któ­rych cy­fry mają oso­bo­wo­ści. Wich przy­padku wy­niki do­dat­kowo mogą wy­da­wać się nie­lo­giczne, je­żeli są­sia­du­jące cy­fry wwy­niku roz­wią­za­nia nie pa­sują do sie­bie przez dra­ma­tyczne róż­nice cha­rak­te­rów, po­dob­nie jak lu­dzie nie­do­ga­du­jący się ze sobą.

Ztego ro­dzaju sy­tu­acjami spo­ty­kają się osoby, które– tak jak Day– wiążą smak po­traw zko­lo­rem. Trudno po­wie­dzieć, ilu ro­dzi­ców nie­świa­do­mych tego, że ich po­cie­cha od­czuwa smaki rów­no­cze­śnie zko­lo­rami, rwało so­bie włosy zgłowy, pró­bu­jąc na­mó­wić do zje­dze­nia obiadu dziecko, któ­remu nie po­do­bała się kom­bi­na­cja ko­lo­rów po­szcze­gól­nych skład­ni­ków lub które pro­te­sto­wało prze­ciwko temu, że białe mleko sma­kuje na nie­bie­sko. Tego ro­dzaje sy­tu­acje opi­sy­wali ro­dzice sy­ne­ste­tycz­nych ma­lu­chów zli­sty ma­ilin­go­wej Daya. On sam przy­znał, że jego typ sy­ne­ste­zji wpływa rów­nież na wy­bory kon­su­menc­kie: skoro dla niego mleko ma smak nie­bie­ski, wsu­per­mar­ke­cie czę­ściej wy­biera ten pro­dukt wnie­bie­skim opa­ko­wa­niu. Nie jest to wcale za­sko­cze­niem. Więk­szo­ści znas mleko ko­ja­rzy się zbielą, awięc je­ste­śmy grupą do­ce­lową pro­du­cen­tów bia­łych kar­to­nów na na­biał. Można się otym prze­ko­nać wkaż­dym skle­pie. Serki, śmie­tany, ke­firy ima­ślanki sprze­da­wane są wopa­ko­wa­niach, na któ­rych do­mi­nuje biel. Me­cha­nizm jest ten sam– wy­bie­ramy ko­lor, do któ­rego przy­wy­kli­śmy.

Co prawda nie mamy szans na pełne zro­zu­mie­nie fe­no­menu wi­zu­ali­za­cji smaku po­traw, ale nie je­ste­śmy ska­zani na cał­ko­witą nie­wie­dzę. Nie­które osoby zsy­ne­ste­zją tego typu pra­cują nad zwięk­sze­niem świa­do­mo­ści tego zja­wi­ska wspo­łe­czeń­stwie ipu­bli­kują wła­sno­ręcz­nie wy­ko­nane ob­razy oraz ry­sunki przed­sta­wia­jące to, co wi­dzą, kiedy je­dzą.

Mo­żesz zo­ba­czyć kilka zta­kich dzieł, je­żeli wpi­szesz wwy­szu­ki­warkę Go­ogle ha­sło „Athree-co­urse vi­sion– Ben Win­tour”. Ich au­to­rem jest sy­ne­steta Ben Win­tour. Mo­żesz na­ocz­nie spraw­dzić, jak dla niego wy­gląda m.in. smak po­pu­lar­nego ze­stawu Big Mac iCoca-Cola. Ben na­leży do nie­wiel­kiej grupy (za­le­d­wie 6,3% przy­pad­ków sy­ne­ste­zji) osób ob­da­rzo­nych zdol­no­ścią od­bie­ra­nia smaku wła­śnie wten spo­sób.

Są oczy­wi­ście jesz­cze rzad­sze jej ro­dzaje, np. sy­ne­ste­zja spra­wia­jąca, że za­pa­chy uzy­skują ko­lory (6% przy­pad­ków). Warto tu nad­mie­nić, że nie za­wsze pa­skudny za­pach przy­wo­łuje wumy­śle osoby zsy­ne­ste­zją rów­nie pa­skudną barwę. Ist­nieje więc moż­li­wość, że roz­dep­tana przy­pad­kowo na spa­ce­rze psia kupa bę­dzie dla sy­ne­ste­tycz­nego mó­zgu pach­nieć wcał­kiem atrak­cyj­nym ko­lo­rze. Ina od­wrót: bez ikon­wa­lie mogą wy­wo­ły­wać wsy­ne­ste­tycz­nym mó­zgu wra­że­nie bu­rego lub sza­rego ko­loru.

Zin­te­re­su­ją­cymi wy­zwa­niami bo­ry­kają się też osoby zsy­ne­ste­zją, które nie wi­dzą sma­ków, lecz je sły­szą. Wgry­za­jąc się we wspo­mnia­nego Big Maca, nie zo­ba­czą ko­lo­rów jego smaku, ale usły­szą jego dźwięki. Bio­rąc pod uwagę, że wwięk­szo­ści re­stau­ra­cji zgło­śni­ków pły­nie mu­zyka, ma­jąca umi­lić go­ściom spo­ży­wa­nie po­sił­ków, zje­dze­nie wnich obiadu przez osobę zsy­ne­ste­zją typu smak do dźwięku może się wią­zać zdo­dat­ko­wymi trud­no­ściami. Otóż zda­rza się, że mu­zyka, któ­rej mu­szą słu­chać, wprzy­kry spo­sób kłóci się zod­gło­sami smaku je­dze­nia. Zdru­giej strony mogą opra­co­wać wła­sne play­li­sty uwzględ­nia­jące ieks­po­nu­jące smak ich po­sił­ków. Co jed­nak mają po­wie­dzieć osoby zsy­ne­ste­zją typu smak do do­tyku? Dla nich smak Big Maca po­siada rów­nież fak­turę lub kształt (nie my­lić zkształ­tem ifak­turą od­bie­raną przez opuszki ich pal­ców). Mi­chael Wat­son, męż­czy­zna opi­sany przez zna­nego ba­da­cza zja­wi­ska sy­ne­ste­zji Ri­charda Cy­to­wica wksiążce Man who ta­sted sha­pes, pew­nego razu, ko­men­tu­jąc za­ser­wo­wa­nego mu kur­czaka, po­skar­żył się na to, że wjego smaku bra­kuje ostrych koń­ców. Co wię­cej, kur­czak sma­kuje wręcz jak gładka kula! Cie­kawe, co na to od­po­wie­dział szef kuchni…

Day dzięki swoim licz­nym kon­tak­tom ispraw­nie funk­cjo­nu­ją­cej li­ście ma­ilin­go­wej opi­suje wiele nie­sa­mo­wi­tych ro­dza­jów sy­ne­ste­zji. Na ich opis zwy­czaj­nie za­bra­kłoby tu miej­sca. Wspo­mina osoby, dla któ­rych na­zwi­ska wszyst­kich (acza­sami wy­łącz­nie sław­nych) lu­dzi brzmią ko­lo­rowo, ita­kie, dla któ­rych na­zwi­ska po­sia­dają smak. Ktoś zjego ko­re­spon­den­tów skar­żył się na­wet na to, że co dzień spo­tyka osobę, któ­rej na­zwi­sko sma­kuje tak obrzy­dli­wie, że wy­wo­łuje od­ruch wy­miotny. Ktoś inny de­kla­ro­wał, że kiedy mówi po nie­miecku, wy­po­wia­dane słowa śmiesz­nie pachną (wpo­rów­na­niu zmoc­nym za­pa­chem ję­zyka wło­skiego lub de­li­kat­nym za­pa­chem mó­wio­nego ję­zyka an­giel­skiego). Ktoś inny na­rze­kał, że słowo to­mato (po­mi­dor) ma kon­sy­sten­cję żwiru. Nie­któ­rzy czują smak tego, czego do­ty­kają, itrzy­ma­jąc wdłoni te­le­fon ko­mór­kowy, będą od­czu­wali wustach przy­pi­sany mu smak. Są pe­chowcy, któ­rym smak de­seru może ze­psuć smak trzy­ma­nego wdłoni wi­delca. Aje­śli smak po­trawy nie po­krywa się ze sma­kiem jej do­tyku? Je­żeli jabłko wdo­tyku sma­kuje jak kor­ni­szony?

Dla Her­berta Vere’aEvatta, po­li­tyka zAu­stra­lii, dni ty­go­dnia mają swoje ko­lory. Dla osób, które do­świad­czają po­nie­dział­ków jako naj­mniej lu­bia­nych dni ty­go­dnia, pew­nym po­cie­sze­niem może być fakt, że gdzieś tam na ziemi jest osoba, która wi­dzi po­nie­dzia­łek jako nie­zwy­kle nie­śmiałą osobę, którą ła­two prze­oczyć. Masz za swoje, po­nie­działku!

Ist­nieją rów­nież swego ro­dzaju sy­ne­ste­tyczne pe­rełki, bu­dzące wię­cej emo­cji lub po pro­stu bar­dziej spek­ta­ku­larne niż inne. Nie­zwy­kle rzadki ro­dzaj sy­ne­ste­zji (do­ty­czący za­le­d­wie 2% wszyst­kich osób zsy­ne­ste­zją) wiąże się zin­te­re­su­ją­cym zja­wi­skiem ko­lo­ro­wych or­ga­zmów. Człon­ki­nie, bo zja­wi­sko zgła­szają głów­nie ko­biety, li­sty ma­ilin­go­wej Daya za­zwy­czaj opi­sują or­ga­zmy jako nie­po­wta­rzalne ko­lo­rowe eks­plo­zje. Nie wszy­scy mają jed­nak rów­nie przy­ku­wa­jące uwagę sy­ne­ste­tyczne do­świad­cze­nia zwią­zane zsek­sem. Jedna zko­biet ko­re­spon­du­ją­cych zDayem wspo­mi­nała, że pod­czas seksu nie wi­dzi co prawda or­ga­zmicz­nych ko­lo­rów, ale za to przez cały czas od­czuwa wustach me­ta­liczny smak drob­nych mo­net.

Mi­ło­śni­ków ko­miksu za­pewne za­chwyci sy­ne­ste­zja typu tic­ker tape (ta­śma per­fo­ro­wana lub kle­jąca). Na­zwa po­cho­dzi od spo­sobu, wjaki osoby zsy­ne­ste­zją tego ro­dzaju wi­dzą wy­po­wia­dane słowa. Tak, to nie po­myłka– one je wi­dzą jako coś wro­dzaju roz­wi­ja­ją­cej się ta­śmy za­wie­ra­ją­cej trans­kryp­cję tego, co mówi ich roz­mówca. To sy­ne­ste­tyczny od­po­wied­nik ko­mik­so­wego dymku. Dla nich każda spo­tkana osoba ma włas­ne na­pisy, zu­peł­nie jak se­riale ifilmy. Tego ro­dzaju sy­ne­ste­zja może uła­twić pracę tłu­ma­cza sy­mul­ta­nicz­nego albo śle­dze­nie kilku to­czą­cych się na­raz dys­ku­sji. Jedna zko­re­spon­den­tek Daya, opi­su­jąca do­kład­nie taki od­biór wy­po­wia­da­nych słów, pra­cuje wła­śnie jako tłu­maczka ibar­dzo so­bie chwali tę na­tu­ralną po­moc.

Nie­które ro­dzaje sy­ne­ste­zji przy­po­mi­nają ma­gię. Sy­ne­ste­zja typu wy­raz twa­rzy albo twarz do ko­loru może ob­ja­wiać się jako ko­lo­rowa aura ota­cza­jąca twa­rze roz­mów­ców. Co mógłby po­my­śleć otym zja­wi­sku ktoś, kto ni­gdy nie sły­szał osy­ne­ste­zji, ale za to wiele czy­tał oko­lo­rach aury? Dla nie­świa­do­mych na­tury do­znań sy­ne­ste­tycz­nych rów­nie ma­gicz­nie może brzmieć sy­ne­ste­zja lu­strzana, po­le­ga­jąca na tym, że osoba jej do­świad­cza­jąca od­czuwa do­tyk, ana­wet ból, kiedy wi­dzi, jak ktoś inny jest do­ty­kany lub ra­niony. Oczy­wi­ście nie mamy tu do czy­nie­nia zte­le­pa­tycz­nym prze­ka­zem od­czuć, ale zfe­no­me­nem dzia­ła­nia mó­zgu osoby zsy­ne­ste­zją. Na do­wód braku te­le­pa­tii wtym zja­wi­sku można przy­to­czyć fakt, że lu­dzie zlu­strzaną sy­ne­ste­zją od­czu­wają ból, ob­ser­wu­jąc grę ak­to­rów fil­mo­wych lub te­atral­nych. Po­mimo tego, że cała scena za­da­wa­nia bólu jest od po­czątku do końca uda­wana, aak­to­rzy wrze­czy­wi­sto­ści wogóle nie cier­pią, taka osoba na­dal może re­ago­wać na to, co wi­dzi, czu­jąc ból, któ­rego prze­cież nie do­świad­czają lu­dzie od­gry­wa­jący swoje role.

Bio­rąc pod uwagę, jak fa­scy­nu­jącą umie­jęt­no­ścią wy­daje się sy­ne­ste­tyczne re­ago­wa­nie na bodźce, nie jest ni­czym nie­zwy­kłym, że lu­dzie nie­po­sia­da­jący tej zdol­no­ści pró­bują ją na­być. Nie­stety mam dla nich złą wia­do­mość– nie da się jej na­uczyć. Wszel­kie eks­pe­ry­menty pro­wa­dzone wtym celu za­wio­dły, jed­nak nie­które sub­stan­cje che­miczne lub prze­zczasz­kowa sty­mu­la­cja ma­gne­tyczna mó­zgu mogą wy­wo­łać przej­ściowy efekt. Po­pu­larna ostat­nio psy­cho­de­liczna mie­szanka po­cho­dze­nia ro­ślin­nego, ay­ahu­asca, znana jest ztego, że może wy­wo­ły­wać okre­sowe sy­ne­ste­zje typu dźwięk do wi­dze­nia, za­pach do wi­dze­nia ido­tyk do wi­dze­nia. Po­dob­nie ha­szysz, psy­lo­cy­bina iLSD są wsta­nie wy­wo­łać przej­ściowe sy­ne­ste­zje. Rów­nież stany me­dy­ta­cyjne itrans­owe zwięk­szają szansę na wy­stą­pie­nie tym­cza­so­wej sy­ne­ste­zji, jed­nak są to ra­czej rzad­kie przy­padki.

Po­nadto prze­ciętne osoby, nie­ob­da­rzone wro­dzoną zdol­no­ścią sy­ne­ste­zji, też mają swoją szansę, żeby cał­ko­wi­cie spon­ta­nicz­nie do­znać pew­nych jej ro­dza­jów wma­rze­niach sen­nych, anie­które osoby cier­piące na pa­daczkę zdo­by­wają cza­sami tę umie­jęt­ność wwy­niku do­ty­ka­ją­cych ich na­pa­dów.

Sy­ne­ste­zję można rów­nież utra­cić. Ist­nieją przy­padki, kiedy nad­mierny stres iob­cią­że­nie psy­chiczne lub trauma na ja­kiś czas cał­ko­wi­cie blo­kują jej wy­stę­po­wa­nie. Day od­czuł to na wła­snej skó­rze, kiedy w1999 roku prze­żył silne trzę­sie­nie ziemi na Taj­wa­nie. Sy­ne­ste­zja opu­ściła go inie po­wró­ciła przez pra­wie cztery mie­siące. Umie­jęt­ność sy­ne­ste­zji– po­dob­nie jak mowę, roz­po­zna­wa­nie twa­rzy lub zdol­ność czy­ta­nia– można stra­cić rów­nież wwy­niku me­cha­nicz­nego urazu mó­zgu, np. po ope­ra­cji lub wy­padku. Ina od­wrót: po­dobne urazy mogą wy­wo­łać sy­ne­ste­zję uosoby, która przed­tem jej nie miała.

Ne­ga­tyw­nie na zdol­ność sy­ne­ste­zji może także wpły­nąć utrata lub osła­bie­nie zmy­słu, zktó­rym jest po­wią­zana. Wprzy­padku Daya ka­tar iza­tkany nos na ja­kiś czas eli­mi­no­wały od­czu­wa­nie za­pa­chu iczę­ściowo po­wią­za­nego znim smaku, blo­ku­jąc przy oka­zji jego sy­ne­ste­zje typu smak do ko­loru iza­pach do ko­loru. Zko­lei na in­ten­syw­ność sły­sza­nych przez niego ko­lo­rów ujem­nie wpły­nęła po­stę­pu­jąca utrata słu­chu. Jego ko­lory za­częły bled­nąć, aich na­sy­ce­nie po­wró­ciło do niego do­piero wtedy, gdy za­czął sto­so­wać apa­raty słu­chowe. Apo­nie­waż sy­ne­ste­zja nie jest zja­wi­skiem pro­stym iprze­wi­dy­wal­nym, mu­szę za­zna­czyć, że ist­nieją osoby ślepe (cho­ciaż nie od uro­dze­nia), które na­dal „wi­dzą” dźwięki jako ko­lory, oczy­wi­ście je­dy­nie oczami swo­jego umy­słu.

Sy­ne­ste­zja za­zwy­czaj ujaw­nia się około szó­stego–siód­mego roku ży­cia, ale uosób zwię­cej niż jed­nym ro­dza­jem sy­ne­ste­zji ko­lejne jej wa­rianty mogą wy­stę­po­wać póź­niej, na­wet do dwu­dzie­stego roku ży­cia.

Nie jest uzna­wana za cho­robę (cho­ciaż może to­wa­rzy­szyć nie­któ­rym jed­nost­kom cho­ro­bo­wym) ani upo­śle­dze­nie, mimo że jej po­sia­da­nie bez­sprzecz­nie wpływa na spo­sób od­bie­ra­nia świata przez osobę nią ob­da­rzoną. Wzwiązku ztym nie ist­nieją „leki na sy­ne­ste­zję” ira­czej nie pro­wa­dzi się ba­dań nad wpły­wem róż­nych sub­stan­cji che­micz­nych, wtym le­ków ipo­pu­lar­nych uży­wek, na siłę od­czuć sy­ne­ste­tycz­nych. Ist­nieją jed­nak szcząt­kowe dane su­ge­ru­jące, że kawa, pa­ra­ce­ta­mol iaspi­ryna osła­biają od­czu­cia sy­ne­ste­tyczne, aal­ko­hol wzmac­nia je, ale tylko wma­łej ilo­ści. Je­śli wy­pi­jemy zbyt dużo, jego dzia­ła­nie bę­dzie prze­ciwne. Ni­ko­tyna wy­daje się nie wy­wie­rać żad­nego wpływu. Inne sub­stan­cje dzia­łają wmniej oczy­wi­sty spo­sób albo wpły­wają tylko na nie­które ro­dzaje sy­ne­ste­zji, np. Pro­zac we­dług nie­któ­rych osób ob­da­rzo­nych sy­ne­ste­zją wpływa ne­ga­tyw­nie na ich zdol­no­ści, ainni wcale nie od­no­to­wują jego dzia­ła­nia wtej sfe­rze. Li­sta sub­stan­cji, któ­rych wpływ na­le­ża­łoby zba­dać, jest długa, ale eks­pe­ry­menty zpraw­dzi­wego zda­rze­nia zda­rzają się rzadko itrudno je po­wta­rzać, głów­nie ze względu na nie­wielką grupę te­stową.

Trudna do wy­obra­że­nia na­tura sy­ne­ste­zji po­wo­duje, że na­ra­sta wo­kół niej wiele mi­tów, po­dob­nych do tego zna­uką ma­te­ma­tyki przez sy­ne­ste­tów. Nie­które in­for­ma­cje są po pro­stu nie­po­twier­dzone, inne prze­sa­dzone, anie­które wręcz obu­rza­jąco nie­praw­dziwe.

Jed­nym zpod­sta­wo­wych py­tań, na które trudno udzie­lić od­po­wie­dzi, jest to, czy osoby zsy­ne­ste­zją na­prawdę są po­nad­prze­cięt­nie kre­atywne. Wpierw­szym od­ru­chu można by od­po­wie­dzieć, że to oczy­wi­ste. Prze­cież wy­star­czy rzut oka na przy­kłady zna­nych osób zsy­ne­ste­zją na Wi­ki­pe­dii: sami ma­la­rze, pi­sa­rze, kom­po­zy­to­rzy, pio­sen­ka­rze, pia­ni­ści itd. Nie dajmy się jed­nak wpę­dzić wpu­łapkę ste­reo­ty­pów. Kre­atyw­ność to trudne do zde­fi­nio­wa­nia po­ję­cie. Day, ko­re­spon­du­jąc na co dzień ze zwy­kłymi ludźmi ob­da­rzo­nymi sy­ne­ste­zją, zwraca uwagę na fakt, że ter­min ten nie po­wi­nien być sto­so­wany je­dy­nie do ma­la­rzy, pi­sa­rzy czy mu­zy­ków, ale rów­nież do sze­fów kuchni, wy­na­laz­ców iin­ży­nie­rów, któ­rych zwy­kle nie bie­rzemy pod uwagę, my­śląc okre­atyw­no­ści. To na­tu­ralne, że naj­więk­szą uwagę sku­pią na so­bie gwiazdy, ta­kie jak Lady Gaga. Skoro we­dług ob­li­czeń Daya aż jedna na 23 osoby jed­nak po­siada ja­kiś ro­dzaj sy­ne­ste­zji, to ist­nieje więk­sza szansa na spo­tka­nie sy­ne­ste­tycz­nych osób na­pra­wia­ją­cych pęk­nięte rury, ob­słu­gu­ją­cych was przy ka­sie wskle­pie czy pro­wa­dzą­cych au­to­bus, któ­rym je­dzie­cie do pracy. Sy­ne­ste­zja nie uczy­niła ich ar­ty­stami, ale na pewno czyni ich wy­jąt­ko­wymi oso­bami. Sztuka wy­maga przede wszyst­kim ta­lentu oraz cięż­kiej pracy isy­ne­ste­zja nie jest tu cu­dow­nym, ła­twym roz­wią­za­niem, cho­ciaż zcałą pew­no­ścią na­daje sztuce wy­jąt­kowy ko­lo­ryt.

Przy­kła­dem ab­so­lut­nie nie­praw­dzi­wych teo­rii– cho­ciaż może po­win­ni­śmy na­zwać rze­czy po imie­niu imó­wić wprost okłam­stwach– jest twier­dze­nie, że sy­ne­ste­zja to zdol­ność nad­przy­ro­dzona. Fakt, cza­sami ła­two od­nieść ta­kie wra­że­nie– zwłasz­cza kiedy mowa osy­ne­ste­tycz­nym wi­dze­niu „aury”– ale za­pew­niam cię, że żadne czary nie wcho­dzą tu wra­chubę. Day po­daje kilka za­baw­nych– cho­ciaż ra­czej za­li­cza­nych do czar­nego hu­moru– przy­kła­dów zwła­snej ka­riery, kiedy to osoby prze­ko­nane, że mają do czy­nie­nia zistotą ob­da­rzoną pa­ra­nor­mal­nymi mo­cami, zwra­cały się do niego po po­moc. Wczym miałby po­móc im sy­ne­steta wi­dzący ko­lor smaku kawy? Cóż, otrzy­mał on wiele pro­po­zy­cji współ­pracy, wktó­rych ocze­ki­wano od niego, że dzięki swoim umie­jęt­no­ściom bę­dzie wi­dział du­chy lub po­może opra­co­wać me­todę ich wy­kry­wa­nia. Za­pra­szano go rów­nież do uczest­nic­twa weg­zor­cy­zmach, za­pewne zna­dzieją, że jego sy­ne­ste­zja po­zwoli mu zo­ba­czyć de­mona iprze­ko­nać go do opusz­cze­nia ciała opę­ta­nej osoby lub lo­kalu. Pewna or­ga­ni­za­cja za­pro­po­no­wała mu na­wet stały kon­trakt przy pro­jek­cie ko­mu­ni­ka­cji zanio­łami. Szcze­gólny na­cisk kła­dziono na kon­takt zar­cha­nio­łem Ga­brie­lem, od któ­rego ocze­ki­wano za­pew­nie­nia wspar­cia mi­li­tar­nego Sta­nom Zjed­no­czo­nym[1]. Day oczy­wi­ście od­mó­wił.

[1]Jak mo­żemy prze­czy­tać wksiążce Gho­sts: ANa­tu­ral Hi­story: 500 Years of Se­ar­ching for Proof Ro­gera Clarke’a, święci oraz za­stępy aniel­skie mieli po­noć in­ge­ro­wać wprze­bieg bi­tew. Naj­słyn­niej­szy przy­pa­dek zja­wi­ska tego typu od­no­to­wano wcza­sie pierw­szej wojny świa­to­wej, kiedy Święty Je­rzy oraz anio­ło­wie rze­komo wsparli siły en­tenty. Był on jed­no­cze­śnie jed­nym znaj­słyn­niej­szych whi­sto­rii fake new­sów, który jak bu­rza ogar­nął serca iumy­sły spra­gnio­nych do­brych wia­do­mo­ści czy­tel­ni­ków pew­nej fik­cyj­nej bro­szury.

Echolokacja

To nic nie boli.Wrodzona analgezja

Zespół sawanta

Osobowość mnoga

Fałszywe wspomnienia

Nie mogę zapomnieć

„Dziwne zboczenie natury”. Somnambulizm

Podróże oneironautów, czyli świadome śnienie

Hipnoza

Narkotyk, który zawsze masz pod ręką

„Doktorze, ja nie żyję”. Zespół Cotarda

Ten Trzeci

Dusiołki izmory

Ciężarni ojcowie

Zakończenie

Bibliografia

Ame­ri­can Psy­chia­tric As­so­cia­tion, Za­bu­rze­nia snu iczu­wa­nia. DSM-5. Se­lec­tions, red. M. Skal­ski, Urban & Part­ner, Wro­cław 2017.

R. Ba­iley, Ma­la­dap­tive Day­dre­aming Is My Ad­dic­tion: How Exces­sive Day­dre­ams and Esca­pism Af­fect the Re­ality We Try to Escape, Im­mer­sive In­for­ma­tion LLC, 2022.

Osvaldo Ca­iró Bat­ti­stutti, The Sa­vant Syn­drome. In­tel­lec­tual Im­pair­ment, Asto­ni­shing Con­di­tion, [b.m.], [b.n.w.] 2021.

Ba­sil Biju, Maju Ma­thews, ACo­uvade Syn­drome Va­riant?, „Psy­cho­so­ma­tics” 2006, vol. 47, is­sue 4, s. 363–364.

Jo­sef Brauer, Sig­mund Freud, Stu­dia nad hi­ste­rią, tłum. R. Reszke, Wy­daw­nic­two KR, War­szawa 2015.

Ku­mar Bu­dur, Maju Ma­thews, Manu Ma­thews, Co­uvade syn­drome equ­iva­lent?, „Psy­cho­so­ma­tics” 2005, vol. 46 is­sue 1, s. 71–72, 10.1176/appi.psy.46.1.71 (do­stęp: 12.06.2024).

Adam By­tof, One­iro­nau­tyka. Sztuka świa­do­mego snu, Ofi­cyna Wy­daw­ni­cza RYTM, War­szawa 1996.

Leon Cher­tok, Hip­noza isu­ge­stia, tłum. B. Ku­pis, In­ter­press, War­szawa 1993.

Li­dia Cier­piał­kow­ska, Psy­cho­pa­to­lo­gia, Wy­daw­nic­two Na­ukowe Scho­lar, War­szawa 2021.

Ro­ger Clarke,Gho­sts: ANa­tu­ral Hi­story: 500 Years of Se­ar­ching for Proof,St. Mar­tin’s Press, Uni­ted King­dom 2014.

„Co­lum­bian Cen­ti­nel” 29.12.1790, https://en­cyc­lo­pe­dia­vir­gi­nia.org/12581-65816b35f1d81b3/ (do­stęp: 12.06.2024).

Con­ge­ni­tal anal­ge­sia: The agony of fe­eling no pain, BBC.com, 17.07.2012, https://www.bbc.com/news/ma­ga­zine-18713585 (do­stęp: 12.06.2024).

Ken­neth Day, Men­tal De­fi­ciency (Amen­tia): A. F. Tred­gold, „The Bri­tish Jo­ur­nal of Psy­chia­try” 1993, vol. 163, is­sue 5, s. 702–704, https://www.cam­bridge.org/core/jo­ur­nals/the-bri­tish-jo­ur­nal-of-psy­chia­try/ar­ticle/abs/men­tal-de­fi­ciency-amen­tia-a-f-tred­gold/839D­D45826C18B1A­066723A­545B95B41 (do­stęp: 12.06.2024).

Sean Day, Sy­ne­sthe­sia and Sy­ne­sthe­tes, [b.m.], [b.n.w.] 2022.

Da­vid Enoch, Ba­sant K. Puri, Ha­drian N. Ball, Un­com­mon Psy­chiat­ric Syn­dro­mes, Ro­utledge, Abing­don 2020 [e-book], https://doi.org/10.4324/9781315381145 (do­stęp: 12.06.2024).

Ha­rald J. Frey­ber­ger, Wol­fgang Schne­ider, Rolf-Die­ter Stie­glitz, Kom­pen­dium psy­chia­trii, psy­cho­te­ra­pii, me­dy­cyny psy­cho­so­ma­tycz­nej, tłum. A. Bi­li­kie­wicz, Wy­daw­nic­two Le­kar­skie PZWL, War­szawa 2023.

Gaz­za­niga Mi­chael S., In­stynkt świa­do­mo­ści. Jak zmó­zgu wy­ła­nia się umysł?, tłum. A. No­wak-Mły­ni­kow­ska, Smak Słowa, So­pot2020.

John Ge­iger, Ten Trzeci, tłum. E. Spi­ry­do­wicz, Am­ber, War­szawa 2009.

Lisa Ge­nova, Zro­zu­mieć pa­mięć. Jak pa­mię­tamy idla­czego za­po­mi­namy?, tłum. J. Dziu­biń­ska, Wy­daw­nic­two Fi­lia, Po­znań 2021.

Vla­di­mir A. Ghe­or­ghiu, Hip­noza. Rze­czy­wi­stość ifik­cja, tłum. D. Bień­kow­ska, Wie­dza Po­wszechna, War­szawa 1984.

Do­nald R. Grif­fin, Wi­dze­nie wciem­no­ściach, tłum. Z. Maj­lert, Wie­dza Po­wszechna, War­szawa 1962.

Chri­stian Gu­il­le­mi­nault, Ceyda Ki­ri­so­glu, Gang Bao, Viola Arias, Al­li­son Chan, Ka­sey K. Li., Adult chro­nic sle­epwal­king and its treat­ment ba­sed on po­ly­som­no­gra­phy, „Brain” 2005, vol. 128, is­sue 5, s. 1062–1069, https://doi.org/10.1093/brain/awh481 (do­stęp: 12.06.2024).

Ju­stin Hec­kert, The Ha­zards of Gro­wing Up Pa­in­les­sly, „The New York Ti­mes Ma­ga­zine” 15.11.2012, https://www.ny­ti­mes.com/2012/11/18/ma­ga­zine/ash­lyn-bloc­ker-fe­els-no-pain.html (do­stęp: 12.06.2024).

Ri­chard Hun­ter, Ida Ma­cAl­pine, Three Hun­dred Years of Psy­chia­try, 1535-1860. AHi­story Pre­sen­ted in Se­lec­ted En­glish Te­xts, Oxford Uni­ver­sity Press, Lon­don 2013.

Wil­liam Ja­mes, Do­świad­cze­nia re­li­gijne, tłum. J. Hem­pel, Vis-á-Vis/Etiuda, Kra­ków 2024.

Ju­lian Jay­nes, The Ori­gin of Con­scio­usness in the Bre­ak­down of the Bi­ca­me­ral Mind, Ho­ugh­ton Mif­flin, Ma­ri­ner Bo­oks, Bo­ston 1976.

Tim John­son, What is Hu­man Echo­lo­ca­tion? An Emer­ging Mo­bi­lity Con­cept for the Blind, [b.m.], [b.n.w.] 2012.

Da­niel Keyes, Czło­wiek o24 twa­rzach, tłum. A. Bart­ko­wicz, Wielka Li­tera, War­szawa 2015.

Ho­no­rata Kor­pi­kie­wicz, Hip­noza isu­ge­stia, An­dro­meda, Po­znań 1992.

Po­oja Pat­naik Kup­pili, Ri­shab Gupta, Ra­man Deep Pat­tana­yak, Su­dhir K. Khan­del­wal, De­lu­sio­nal de­nial of pre­gnancy: Uni­que pre­sen­ta­tion of Co­tard’s syn­drome in apa­tient with schi­zo­ph­re­nia, „Asian Jo­ur­nal of Psy­chia­try” 2017, vol. 30, s.26–27, https://www.scien­ce­di­rect.com/science/ar­ticle/abs/pii/S1876201817304628 (do­stęp: 12.06.2024).

Ste­phen La­Berge, Ho­ward Rhe­in­gold, Explo­ring the World of Lu­cid Dre­aming, Bal­lan­tine Bo­oks, New York 1989.

Pe­retz La­vie, Cza­rowny świat snu, tłum. M. Skal­ski, Pró­szyń­ski iS-ka, War­szawa 1998.

Guy Le­sch­zi­ner, Jak sen staje się udręką, tłum. A. Jurga, Am­ber, War­szawa 2022.

Eli­za­beth Lo­ftus, Ka­the­rine Ket­cham, The Myth of Re­pres­sed Me­mory. False Me­mo­ries and Al­le­ga­tions of Se­xual Abuse, St. Mar­tin’s Press, New York 2013.

Bo­ris Lu­ban-Plozza iin., Za­bu­rze­nia psy­cho­so­ma­tyczne wprak­tyce le­kar­skiej, tłum. R. Czep­czyń­ski, Wy­daw­nic­two Le­kar­skie PZWL, War­szawa 1995.

Alek­sandr R. Łu­ria, The Mind of aMne­mo­nist. ALit­tle Book about aVast Me­mory, Ha­rvard Uni­ver­sity Press, Cam­bridge 1987.

Paul R. Mar­tin, Li­cze­nie ba­ra­nów. Ona­tu­rze iprzy­jem­no­ściach snu, tłum. A. Gra­lak, War­szaw­skie Wy­daw­nic­two Li­te­rac­kie Muza, War­szawa 2011.

Jack A. Me­acham, Re­mi­ni­scing as apro­cess of so­cial con­struc­tion [w:] The Art and Science of Re­mi­ni­scing, red. Jef­frey D. We­bster, Bar­bara Ha­ight, Tay­lor & Fran­cis, New York 1995, s. 37–48, https://www.re­se­arch­gate.net/pu­bli­ca­tion/264231618_Re­mi­ni­scin­g_a­s_a­_pro­ces­s_o­f_so­cia­l_con­struc­tion (do­stęp: 12.06.2024).

The­odore Mil­lon, Ro­ger Da­vis, Za­bu­rze­nia oso­bo­wo­ści we współ­cze­snym świe­cie, tłum. H. Grze­go­łow­ska-Klar­kow­ska iin., In­sty­tut Psy­cho­lo­gii Zdro­wia, Pol­skie To­wa­rzy­stwo Psy­cho­lo­giczne, War­szawa 2005.

Deb­bie Na­than, Sy­bil Expo­sed: The Extra­or­di­nary Story be­hind the Fa­mous Mul­ti­ple Per­so­na­lity Case, Tan­tor Me­dia, 2011.

Su­zanne O’Sul­li­van, Śpiące kró­lewny. Ta­jem­ni­cze przy­padki ze świata neu­ro­lo­gii, tłum. J. Dzierz­gow­ski, Wy­daw­nic­two Znak Li­tera Nova, Kra­ków 2023.

Ju­lian Ocho­ro­wicz, Psy­cho­lo­gia ime­dy­cyna, War­szawa 1916.

Leo Ol­dwitch, Ta­jem­ni­czy świat snów, tłum. Z. Lew-Sta­ro­wicz, Wy­daw­nic­two Le­kar­skie PZWL, War­szawa 1995.

Ro­bert B. Oxnam, 11 × ja. Moje ży­cie zoso­bo­wo­ścią mnogą, tłum. A. Po­koj­ska, Wy­daw­nic­two Znak, Kra­ków 2005.

Camp­bell Perry, Hyp­no­tic co­er­cion and com­pliance to it: are­view of evi­dence pre­sen­ted in ale­gal case, „In­ter­na­tio­nal Jo­ur­nal of Cli­ni­cal and Expe­ri­men­tal Hyp­no­sis” 1979, vol. 27, is­sue 3, s. 187–218, https://pub­med.ncbi.nlm.nih.gov/541134/ (do­stęp: 12.06.2024).

Pul­len’s Giant, https://lang­don­down­mu­seum.org.uk/the-col­lec­tions/ja­mes-henry-pul­len-col­lec­tion-a-re­si­dent-of-earl­swood/pul­lens-giant/ (do­stęp: 12.06.2024).

Vi­lay­anur S. Ra­ma­chan­dran, San­dra Bla­ke­slee, Oli­ver Sacks, Phan­toms in the Brain: Pro­bing the My­ste­ries of the Hu­man Mind, Wil­liam Mor­row and Com­pany, Har­per Col­lins, New York 1999.

An­tje A. T. S. Re­in­ders, Dick J. Velt­man, Dis­so­cia­tive iden­tity di­sor­der: out of the sha­dows at last?, „The Bri­tish Jo­ur­nal of Psy­chia­try” 2021, vol. 2019, is­sue 2, s. 413–414, https://www.cam­bridge.org/core/jo­ur­nals/the-bri­tish-jo­ur­nal-of-psy­chia­try/ar­ticle/dis­so­cia­tive-iden­tity-di­sor­der-out-of-the-sha­dows-at-last/8E­2884FA­8669A­9A­64790E­5C47A­D72DC7 (do­stęp: 12.06.2024).

Ha­kim Sa­bo­owala, Wal­king Corpse Syn­drome or Co­tard’s Syn­drome, [b.m.], [b.n.w.] 2017.

Oli­ver Sacks, Ha­lu­cy­na­cje, tłum. J. Ło­ziń­ski, Zysk iS-ka, Po­znań 2014.

Oli­ver Sacks, Męż­czy­zna, który po­my­lił swoją żonę zka­pe­lu­szem, tłum. B. Ja­rząb­ska-Zie­wiec, Zysk iS-ka, Po­znań 2017.

Flora Rheta Schre­iber, Sy­bil. The Clas­sic True Story of aWo­man Pos­ses­sed by Si­xteen Per­so­na­li­ties, Re­gnery, Chi­cago, Il­li­nois 1973.

Fran­ce­sca Sic­lari, Ra­min Kha­tami, Frank Urba­niok, Lino No­bili, Mark W. Ma­ho­wald, Car­los H. Schenck, Mi­chel A. Cra­mer Bor­ne­mann, Clau­dio L. Bas­setti, Vio­lence in sleep, „Brain” 2010, vol. 133, is­sue 12, s. 3494–3509, https://doi.org/10.1093/brain/awq296 (do­stęp: 12.06.2024).

Pa­trick A. Si­mon., Co­uvade syn­drome. What male sym­pa­the­tic preg­nancy is & how you can fi­ght it, P. A. Pu­bli­shing Ho­use, Pen­n­sy­lva­nia 2020.

Je­rzy Siuta, Współ­cze­sne kon­cep­cje wba­da­niach nad hip­nozą, Wy­daw­nic­two Na­ukowe PWN, War­szawa 1998.

Pe­terSu­ed­feld, Jane S. P.Mo­cel­lin, The “Sen­sed Pre­sence” in Unu­sual Envi­ron­ments, „Envi­ron­ment and Be­ha­vior” 1987, vol. 19, is­sue 1, s. 33–52, https://jo­ur­nals.sa­ge­pub.com/doi/abs/10.1177/0013916587191002 (do­stęp: 12.06.2024).

Etienne Tril­lat, Hi­sto­ria hi­ste­rii, tłum. Z. Pod­gór­ska-Klawe, E. Jam­ro­zik, Za­kład Na­ro­dowy im. Osso­liń­skich, Wro­cław 1993.

Ro­bin Wa­ter­field, Hid­den Dep­ths. The Story of Hyp­no­sis, Pi­ca­dor, Lon­don 2011.

Ca­me­ron West, First Per­son Plu­ral. My Life as aMul­ti­ple, Sma­sh­words Edi­tion, Los Ga­tos 2013.

O mężczyźnie, który widział dźwięki.Zagadki umysłu

Joanna Zaręba

© Wydawnictwo RM, 2024All rights reserved.

Wydawnictwo RM, 03-808 Warszawa, ul. Mińska [emailprotected] www.rm.com.pl

ISBN 978-83-8151-874-1 ISBN 978-83-7147-137-7 (ePub) ISBN 978-83-7147-138-4 (mobi)

Edytor: Justyna MrowiecRedaktorka prowadząca: Justyna ŻebrowskaRedakcja: Michał TrusewiczKorekta: Iwona Kresak, Ewelina CzajkowskaEdytor wersji elektronicznej: Tomasz ZajbtOpracowanie wersji elektronicznej: Marcin FabijańskiWeryfikcja wersji elektronicznej: Justyna Mrowiec

Żadna część tej pracy nie może być powielana irozpowszechniana, wjakiejkolwiek formie iwjakikolwiek sposób (elektroniczny, mechaniczny) włącznie zfotokopiowaniem, nagrywaniem na taśmy lub przy użyciu innych systemów, bez pisemnej zgody wydawcy.

Wszystkie nazwy handlowe itowarów występujące wniniejszej publikacji są znakami towarowymi zastrzeżonymi lub nazwami zastrzeżonymi odpowiednich firm odnośnych właścicieli.

Wydawnictwo RM dołożyło wszelkich starań, aby zapewnić najwyższą jakość tej książce, jednakże nikomu nie udziela żadnej rękojmi ani gwarancji. Wydawnictwo RM nie jest wżadnym przypadku odpowiedzialne za jakąkolwiek szkodę będącą następstwem korzystania zinformacji zawartych wniniejszej publikacji, nawet jeśli Wydawnictwo RM zostało zawiadomione omożliwości wystąpienia szkód

W razie trudności zzakupem tej książki prosimy okontakt zwydawnictwem: [emailprotected]

O mężczyźnie, który widział dźwięki. Zagadki umysłu - Joanna Zaręba - ebook (2024)

References

Top Articles
Developer plans 200-foot-high Ferris wheel in downtown San Antonio
Food & Beverage Guide to Pixar Fest at the Disneyland Resort
Dr. Hannah Straight Website
Ketchum Who's Gotta Catch Em All Crossword Clue
Blowupgirls Thread
Warren County Skyward
Gw2 Rank Doesnt Matter Here
1 Bedroom Apartment For Rent Private Landlord
Is Tql A Pyramid Scheme
Food And Grocery Walmart Job
Chittenden County Family Court Schedule
Circloo Unblocked
Itouch Spa Marana
Lynette Mettey Feet
Justified - Streams, Episodenguide und News zur Serie
Advanced Eyecare Bowling Green Mo
Lexington Park Craigslist
Fk Jones Obituary
Troy Bilt Belt Diagram
Friend Offers To Pay For Friend’s B-Day Dinner, Refuses When They See Where He Chose
Prey For The Devil Showtimes Near Amc Ford City 14
Days Till Dec 6
Female Same Size Vore Thread
Craigslist Philly Free Stuff
Telegram Voyeur
Rural King Credit Card Minimum Credit Score
Week 8 – Quarter 1 Matatag DLL Daily Lesson Logs | September 16 – 20, 2024 DLL
Parent Portal Support | Hamilton-Wentworth District School Board
Horoscope Daily Yahoo
Perfect Coffee Shop Recipe Cool Math Games
Biopark Prices
KOBALT K15CS-06AC MANUAL Pdf Download
Broussard’s Mortuary Major Dr.
MyEyeDr. near Lind<b>ergh Center Metro Station
Inland Empire Heavy Equipment For Sale By Owner
Fedex Express Location Near Me
Optum Director Salary
Krua Thai In Ravenna
When Does Mcdonalds Inside Close
Road Techs
Priscilla 2023 Showtimes Near Regal Escondido
Breitling ENDURANCE PRO X82310E51B1S1 für 2.885 € kaufen von einem Trusted Seller auf Chrono24
Wgu Admissions Login
Locate Td Bank Near Me
Ttw Cut Content
Currently Confined Coles County
Assistant Store Manager Dollar General Salary
Samanthaschwartz Fapello
Penn Highlands Mon Valley | Penn Highlands Healthcare
Kentucky TikTok: 12 content Bluegrass State creators to know
I Only Have Eyes for You by The Flamingos Lyrics Meaning - A Gaze Into Love's Timeless Power - Song Meanings and Facts
Lharkies
Latest Posts
Article information

Author: Reed Wilderman

Last Updated:

Views: 6184

Rating: 4.1 / 5 (52 voted)

Reviews: 83% of readers found this page helpful

Author information

Name: Reed Wilderman

Birthday: 1992-06-14

Address: 998 Estell Village, Lake Oscarberg, SD 48713-6877

Phone: +21813267449721

Job: Technology Engineer

Hobby: Swimming, Do it yourself, Beekeeping, Lapidary, Cosplaying, Hiking, Graffiti

Introduction: My name is Reed Wilderman, I am a faithful, bright, lucky, adventurous, lively, rich, vast person who loves writing and wants to share my knowledge and understanding with you.